"Gra o tron" skończyła się w sposób zaskakujący dla wielu osób - Żelazny Tron zniknął na dobre, władzy nie objął żaden z potomków rodu Targaryenów, a ukochana przez wielu Matka Smoków nie żyje. Niemniej przebieg akcji w ostatnich odcinkach "GoT" miał pierwotnie wyglądać nieco inaczej. Dzięki doniesieniom z pierwszej ręki wiemy, jakich scen nie zobaczyliśmy ostatecznie w serialu.
>>Zaczęli kręcić prequel "Gry o tron". Pracują na znanym terenie, jest pierwsze zdjęcie!<<
Michael Sapochnik wyreżyserował słynny odcinek trzeci sezonu ósmego - ten z bitwą o Winterfell. Ten sam, który jest najbardziej spektakularną sceną batalistyczną w historii telewizji i jednocześnie ten sam, który wielu widzów uważało za zbyt ciemny, żeby cokolwiek zobaczyć na ekranie. Reżyser już jakiś czas temu zdradził, że chciał zabić w tej sekwencji prawie wszystkich bohaterów, ale scenarzyści go powstrzymali. W rozmowie z Filmmaker Toolkit przyznał, że zmusili go do rezygnacji także z innej koncepcji.
>>Reżyser "Gry o tron" chciał zabić wszystkich bohaterów w czasie bitwy o Winterfell<<
Jego pierwotny zamysł zakładał, że ze smokiem-zombie, którego kontrolował Nocny Król, miała walczyć wataha wilkorów. Wilkory to wielkie wilki, które znajdują się na godle rodu Starków. W serialu jednak niczego takiego nie zobaczyliśmy:
To miała być dużo bardziej skomplikowana sekwencja, niż to, co w końcu nakręciliśmy. Miało się tam dziać wiele rzeczy, które ludzie by pokochali, np. ataki wilkorów i tym podobne wariactwa. Ale w pewnym momencie dociera do ciebie, że 50 wilków atakujących nieumarłego smoka nie tworzy dobrego filmu.
Dodaje, że Dan Weiss i D.B. Benioff mieli bardzo precyzyjne wymagania:
Byli absolutnie bezlitośni, kiedy przychodziło do wyboru. Mówili, 'Nie, chcemy, żeby to wyglądało tak, a nie inaczej'. No i były też chwile, kiedy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy fizycznie w stanie zrobić pewnych rzeczy, podczas gdy możemy pozwolić sobie na inne.
To nie jedyne sekwencje, których nie zobaczyliśmy, choć miały się pojawić w serialu. O takim ważnym wątku opowiedziała też Lena Headey, czyli odtwórczyni roli Cersei Lannister.
Lena Headey w trakcie niemieckiego Comic Con zdradziła, że w pierwotnej wersji siódmego sezonu "Gry o tron" Cersei była w ciąży i poroniła. Scenę nawet nakręcono. Jak podaje The Wrap, aktorka powiedziała:
Nakręciliśmy scenę, która nigdy nie pojawiła się w siódmym sezonie. Tracę w niej dziecko i to był bardzo traumatyczny i jednocześnie wspaniały moment dla Cersei. No i nikt go nie zobaczył, a ja byłam zachwycona, kiedy go kręciliśmy, bo myślałam, że pokaże ją w innym świetle.
Tym samym aktorka potwierdziła też, że jej bohaterka nie udawała ciąży, co wszyscy podejrzewali przez długi czas. Headey oznajmiła też, że była bardzo zawiedziona tym, jak Cersei została w finale uśmiercona. "Chciałam dla niej lepszej śmierci" - powiedziała wprost. Faktycznie, trudno powiedzieć, że scena, w której gruz miażdży bliźniaki Lannister była spektakularna.