Wielbicieli komiksu "Sandman" zelektryzowała wiadomość, że Netflix i WarnerBros negocjują szczegóły adaptacji tej opowieści w serial. Ta informacja została oficjalnie potwierdzona przez wszystkich zainteresowanych, a przy okazji ujawniono najważniejsze szczegóły projektu.
Głównym porducentem i scenarzystą serialu "Sandman" będzie Allan Heinberg. Pisaniem scenariusza zajmą się także sam pisarz Neil Gaiman i David S. Goyer - obaj będą także producentami wykonawczymi. Ta trójka razem napisze scenariusz do pierwszego odcinka serii, która ma liczyć 10 epizodów.
Oficjalne oświadczenie Netfliksa mówi:
Jesteśmy zachwyceni, że możemy być w jednej drużynie z tak doskonałymi twórcami jak Neil Gaiman, David S. Goyer i Allan Heinberg. Połączymy siły, by w końcu przenieść na ekran kultowy komiks "Sandman".
Poczynając od wspaniałych bohaterów, fascynujących opowieści pełnych ciekawych wątków aż po wielokrotnie złożone światy - jesteśmy podekscytowani możliwością stworzenia serialu o tym multi-uniwersum, tak ukochanym przez wielbicieli na całym świecie.
Co z fabułą pytacie? Otóż serial ma się skupić na ludziach i miejscach, które ucierpiały z powodu pomyłek i błędów, których dopuścił się Morfeusz, władca krainy snów - zarówno tych o wymiarze kosmicznym, jak i ludzkim.
"Sandman" to kolejne z dzieł Gaimana, które doczekało się swojej adaptacji. Dopiero co Amazon Prime wyprodukowało serial "Good Omens", Straz wypuściło trzecią serię "Amerykańskich Bogów" a "Lucyfer" został uratowany przez Netflix przed przedwczesną kasacją, po tym jak Fox zrezygnowało z serialu po trzecim sezonie.
Teraz możemy się tylko zastanawiać, czy w nowym serialu Netfliksa znajdzie się miejsce dla gościnnego występu Toma Ellisa, który wcielił się w Lucyfera. Ostatecznie w komiksie ta postać się pojawia, nawet kilka razy. Nie mamy wątpliwości, że takie ekranowe spotkanie ucieszyłoby wielu fanów. A póki nie znamy obsady, zawsze możemy mieć nadzieję, że Tom Ellis dostanie np. rolę główną. Już udowodnił, że świetnie sobie radzi z takimi "nadprzyrodzonymi" rolami. Chociaż patrząc na ilustracje, trudno się też nam oprzeć wrażeniu, że do głównej roli idealnie pasowałby David Tennant.