Zabieg ze sceną po napisach końcowych stał się popularny dzięki filmom Marvela, takich jak "Avengers" czy "Strażnicy galaktyki". W przypadku serialu nie jest to typowe rozwiązanie - szczególnie dla takiego, który jak "Stranger Things" oglądamy na platformie streamingowej, często odcinek po odcinku.
Dlaczego nietypowe? Ponieważ zazwyczaj Netflix "ucina" część napisów końcowych, proponując przejście do kolejnego odcinka "za 5... 4... 3....", a po zakończeniu finału włącza w podobny sposób np. zwiastun jakiegoś innego tytułu. Niewielu użytkowników ogląda do końca napisy końcowe, więc mogą przegapić to, co przygotowali dla nich twórcy.
W przypadku trzeciego sezonu "Stranger Things" bracia Dufferowie postanowili jednak zaryzykować. Twórcy produkcji w rozmowie z EW.com przyznali, że ta scena miała być ostatnią w najnowszej serii, ale postanowili jednak inaczej zmontować zakończenie i ten fragment pokazać dopiero po oddechu jakim po emocjonującej końcówce ósmego odcinka mają być napisy.
- Pomysł umieszczenia sceny po napisach w serialu Netfliksa, którego użytkownicy automatycznie klikają następny odcinek, to odważna zagrywka - mówi producent Shawn Levy. - Pod wieloma względami to prolog, zapowiedź tego, co może się wydarzyć dalej - dodaje.