Fani na całym świecie z niecierpliwością wyczekują nowości dotyczących serialowej adaptacji powieści Andrzeja Sapkowskiego. Twórcy budują napięcie, utrzymując zdecydowaną większość szczegółów w sekrecie. Mogliśmy zobaczyć pierwsze zdjęcia postaci Geralta, Ciri i Yennefer. Znamy większość obsady i wiemy też, jak będzie wyglądać koń Geralta - na tym jednak koniec. Z niewielkim kołem ratunkowym przybyła producentka Lauren Hissrich, która w wywiadzie dla portalu Entertainment Tonight była minimalnie bardziej wylewna niż zwykle.
Wielu fanów, szczególnie miłośników gier, miało wątpliwości co do wyboru Frei Allan na aktorkę, która zagra Ciri - przybraną córkę Geralta z Rivii (w tej roli Henry Cavill). Producentka serialu skwitowała kontrowersje następująco: - Ta seria ma miliony fanów. Wiedzieliśmy, że nie uszczęśliwimy wszystkich. Przyjrzeliśmy się uważnie wszystkim kandydatkom, ale kiedy znaleźliśmy Freyę, złożyliśmy jej ofertę jeszcze tego samego dnia. Jest absolutnie wyjątkowa - chociaż młoda, to z duszą i dojrzałością kogoś znacznie starszego. Wniosła głębię do tej postaci. Freya śmiało staje w aktorskie szranki z Henrym.
O Cavillu, co do którego również pojawiło się sporo zastrzeżeń, Hissrich wypowiedziała się w samych superlatywach. Wspomniała, że jako wielki fan powieści Sapkowskiego Cavill sam i jako pierwszy zgłosił się do niej z propozycją wcielenia się w tytułową postać. Choć producentka wtedy go zbyła, mówiąc, że jeszcze nawet nie zaczęli myśleć o castingu, po poznaniu "207 innych Geraltów" wróciła właśnie do Cavilla. Aktor według niej "ucieleśnia Geralta w niepowtarzalny sposób". O samej roli Hissrich powiedziała:
W książkach Geralt w dużej mierze milczy. Ma tendencje do wewnętrznego przetwarzania wszystkiego, co dzieje się dookoła. Ale główna postać serialu nie może przetwarzać wszystkiego wewnętrznie. (...) Henry swoją grą wręcz tworzy napisy dla tej postaci, bo tak świetnie rezonuje z nią emocjonalnie. Bez mówienia potrafi oddać emocje, które przeżywa Geralt. Kiedy dotarliśmy do finału pierwszego sezonu, nie mieliśmy nakręconej nawet połowy dialogów, bo wiedzieliśmy, że Henry umie z Geraltem zrobić mnóstwo bez pomocy moich słów.
Lauren Hissrich powiedziała, że oprócz przenoszenia na ekran akcji książki, twórcy serialu zajrzeli też między wiersze. - Książki opowiadają o wydarzeniach na długiej przestrzeni czasowej, jednocześnie pomijając pewne aspekty. Na przykład o ważnych momentach z życia Yennefer dowiadujemy się ze wspomnień. W serialu zagłębiamy się w te momenty w czasie rzeczywistym.
Zapytana o to, na czym skupi się pierwszy sezon, producentka zapewniła, że "Wiedźmin" jest wierną adaptacją książek. Dodała, że opowiadania Sapkowskiego odegrały kluczową rolę w zbudowaniu świata przedstawionego i zrozumieniu ludzi, którzy w nim żyją. Kiedy dziennikarz zasugerował, że "Wiedźmin" będzie bardziej przyjazny młodszym widzom niż "Gra o tron", Hissrich zdecydowanie zaprzeczyła:
Oglądałam ostatnio ujęcia przed montażem. Moim dzieciom nie wolno już patrzeć na ekran po tym, jak jedno z nich się zakradło i zobaczyło coś, czego nie powinno było zobaczyć, bo się przestraszyło. To zdecydowanie będzie serial dla dorosłych. Dodam, że było dla mnie bardzo ważne, aby każda scena z przemocą czy seksem napędzała historię zamiast pełnić tylko funkcję szokującą dla widza.
Na pytanie o datę pojawienia się trailera Hissrich odpowiedziała wymijająco: - Wszystko przyspiesza i nie mogę się doczekać, aż fani coś zobaczą, więc mam nadzieję, że będzie to już niedługo.
Według plotek na przedsmak "Wiedźmina" możemy liczyć 19 lipca, kiedy późnym wieczorem wystartuje panel o serialu podczas konwencji Comic Con w San Diego. Premiera samego serialu podobno jest zaplanowana na grudzień.
"Saga o Wiedźminie" dostępna jest w formie e-booków w Publio.pl >>