Polscy miłośnicy Disneya będą musieli poczekać do przyszłego roku na możliwość korzystania z serwisu Disney+, który póki co zadebiutował w USA, Kanadzie i Holandii. Jeszcze przed uruchomieniem platformy, gdzie do obejrzenia jest cała masa produkcji spod szyldu Myszki Miki, pojawiło się sporo zastrzeżeń co do filmów takich jak "Dumbo", "Piotruś Pan" czy "Zakochany kundel", w których obecne są podszyte rasizmem wątki.
Zobacz też: "Co w duszy gra". Za co chcesz zostać zapamiętany? Zwiastun nowego filmu Pixara z przesłaniem >>
Jak podaje portal ComicBook, Disney posłuchał głosów widzów, ale nie poprzez wycięcie z bajek problematycznych scen. Mowa np. o piosence "The Siamese Cat Song" z "Zakochanego kundla" (1955), w której przewija się sporo krzywdzących stereotypów o Azjatach, czy o utworze "When I See An Elephant Fly" z filmu "Dumbo" (1941), wykonywanym przez kruki ewidentnie naśladujące Afroamerykanów.
Zamiast pozbywania się konkretnych ujęć z produkcji, wokół których rozgorzała dyskusja, w opisach filmów na Disney+ umieszczono następujący komunikat:
Prezentujemy program w jego oryginalnym kształcie. Może on zawierać przestarzałe wyobrażenia kulturowe.
Josh Spiegel, krytyk filmowy i disneyowski ekspert, powiedział portalowi The Verge, że dobrze jest widzieć reakcję ze strony Disneya, jednak to wciąż tylko niezbędne minimum:
Szczerze mówiąc, wielu subskrybentów Disney+ może nawet nie zauważyć tego ostrzeżenia, zanim kliknie "Play".
Portal Slate zauważa, że jeden ze sloganów Disney+ brzmi "Odkrywaj nowe światy", co w kontekście wielu kulturowych kwiatków, jakie mogą czekać na widzów, nabiera dość przewrotnego znaczenia. W naszym kraju możliwość badania przepastnego katalogu bajkowego giganta pojawi się najprawdopodobniej wiosną przyszłego roku.
Zobacz też: Disney+ zmienił jedną ze scen w filmie "Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja" >>