W ostatnim sezonie "Gry o tron" jednym z ważniejszych odcinków był ten, w którym doszło do wielkiej bitwy o Winterfell. Starkowie i ich sprzymierzeńcy zmierzyli się z armią nieumarłych i Nocnym Królem. Ten epizod był głośny z kilku powodów - szumnie zapowiadano, że zobaczymy w nim najbardziej spektakularną scenę batalistyczną, jaką kiedykolwiek wyemitowano w telewizji. Wynik starcia miał mieć też decydujący wpływ na dalszą fabułę serialu. Kiedy odcinek wyemitowano, wielu widzów narzekało na to, że większość sekwencji była tak ciemna, że nie byli w stanie prawie nic zauważyć.
Zbyt ciemne ujęcia to jednak nie był najgorszy zarzut wobec odcinka. Wiele osób było zawiedzionych sposobem, w jaki poprowadzono fabułę. Nie spodobał się fakt, że silnie rozwijany już od samego początku historii wątek zagrażających Siedmiu Królestwom nieumarłych pod wodzą Nocnego Króla, został rozwiązany w ciągu JEDNEGO odcinka. Widzowie byli też rozczarowani zachowaniem poszczególnych bohaterów. A zwłaszcza tym, co do zrobienia mieli Sansa Stark i Tyrion Lannister.
Ta dwójka razem z resztą kobiet i dzieci schowała się w kryptach Winterfell podczas starcia z Białymi Jeźdźcami. To nie była dobra kryjówka, bo Nocny Król posiadał moc przywracania do życia umarłych, którzy byli mu od tej pory ślepo posłuszni. W serialu zobaczyliśmy zatem jedną scenę z Sansą i Tyrionem, którzy razem chowają się za sarkofagiem i patrzą sobie z przerażeniem w oczy. Potem podnoszą miecze, a my tracimy ich z widoku. Można było tylko przypuszczać, co dalej robili. Część z widzów uznała, że ta dwójka powinna jednak walczyć u boku pozostałych bohaterów, a nie chować się przed wrogiem.
Okazuje się, że wycięto scenę, która byłaby dla tych postaci wręcz kluczowa w tej sytuacji. Jak czytamy na stornie Entertainment Weekly, nakręcono całą sekwencję, w której Sansa i Tyrion dzielnie walczą z powstającymi ze zmarłych przodkami Starków. Ba, nawet ratują życie Missandei, Gilly i małego Sama.
Scena trwała około dwóch minut i zdecydowanie pokazywała bohaterów w dużo lepszym świetle. A biorąc pod uwagę, że odcinek i tak trwał 82 minuty, dodatkowe dwie nikomu by nie przeszkadzały.
Na pocieszenie dodamy, że wyciętą scenę będą mogli zobaczyć szczęśliwi posiadacze ósmego sezonu "Gry o tron" na DVD.