PRL skończył się rok wcześniej. Dobiła go polska telenowela "W labiryncie"

Kuba Czernikiewicz
16 milionów widzów na odcinek, raczkująca klasa średnia, taśma wideo w miejsce filmowej. "W labiryncie" - pierwsza polska telenowela - wywróciła telewizję i świat żegnających się z komuną Polaków do góry nogami.
Zobacz wideo

30 grudnia 1988 Telewizja Polska wyemitowała pierwszy odcinek "W labiryncie". Dla rodaków gatunek nie był obcy. Szlaki przetarła "Niewolnica Isaura". W zasadzie wyryła z siłą młota pneumatycznego. Gdy aktorzy przyjechali potem z wizytą do Warszawy, na ulice wyszły tłumy. "Leoncio, ty wieprzu" - krzyczały. Podczas emisji kolejnych odcinków te same ulice się wyludniały. Jak kilka lat później, gdy Polaków pochłonęła historia młodej Ewy Glinickiej, rodziny Racewiczów czy doktora Leona Guttmana.

Gargamel i biust

Kogo zresztą tam nie było. Guttmana grał Wiesław Drzewicz, pewnie najbardziej charakterystyczny głos w historii polskiego kina, późniejszy Gargamel ze "Smerfów". Racewicza Marek Kondrat, już po "Zaklętych Rewirach", "C.K. Dezerterach" i "Domu Wariatów", jeszcze przed "Ekstradycją", "Pułkownikiem Kwiatkowskim" i "Dniem Świra". Leon Niemczyk, Irena Karel, Gustaw Lutkiewicz, Karol Strasburger, Dariusz Kordek, Jan Jankowski, na gościnnych występach m.in. Maciej Orłoś czy Danuta Lato, najsłynniejszy biust Polski w latach 80.

Naznaczona Ewą

Tylko "polska Isaura" wielkiej kariery nie zrobiła - grająca młodą laborantkę Agnieszka Robótka przepadła. - Serial zrobił mi dużo krzywdy, bo wszyscy oceniali mnie przez pryzmat Ewy. Potem nikomu nie pasowałam już do żadnej roli - powiedziała po latach.

Agnieszka Robótka-Michalska.Agnieszka Robótka-Michalska. Screen z youtube.com

- Przedsięwzięcie było absolutnie pionierskie. Dotychczas polskie seriale powstawały na taśmie filmowej, co wiązało się z kosztami i powolnym procesem produkcyjnym. Tu kręcono wszystko na taśmie wideo. Wcześniejsze seriale były zamkniętą, zaplanowaną całością. Tu scenariusz powstawał na bieżąco i nikt nie wiedział, kiedy zabawa się skończy - pisze w swoich "333 popkultowych rzeczach PRL" Bartek Koziczyński. Zabawa kręciła się przez dwa i pół roku, przez 120 odcinków.

Zachodnie samochody, handel walutą, pierwsze prywatne biznesy, tureckie swetry, boazeria, magnetowidy. Romanse, zdrady, alkoholizm. - Widzowie czuli się, jakby podglądali sąsiadów - mówił Jankowski, wtedy bożyszcze kobiet.

Jan Jankowski.Jan Jankowski. Screen z youtube.com

Transformacja

Już w pierwszym odcinku ambitny Racewicz kłóci się z PRL-owskim aparatczykiem o to, jak rozwinąć produkcję rewolucyjnego leku. - Jeśli chcecie zrozumieć fascynację rodziców Leszkiem Balcerowiczem, zapuśćcie chomika i machnijcie sobie choć kilkanaście odcinków - pisał dla "Krytyki Politycznej" Michał Sutowski. Transformacja w tym serialu wyprzedziła tę po 1989 roku. To inteligenci stawali się nową klasą średnią. Oczywiście w bajkowy sposób, jak to w telenowelach. Zaczynają wyjeżdżać na zachód, wchodzą w spółki joint-venture. Uwłaszczeni na państwowej własności okazują się oszustami. PRL się kończył, serial wbijał gwóźdź do jego trumny.

Wycofany Kazik

"W labiryncie ludzkich spraw…" - śpiewał na początku Grzegorz Markowski. W serialu wykorzystano też piosenkę Kultu "Do Ani". - Z finansami było krucho, stępiona została nasza proletariacka czujność, wyraziliśmy zgodę - wspominał Kazik Staszewski. Potem ją odzyskał, bo wycofał zezwolenie po obejrzeniu kilku odcinków. Dla Staszewskiego nie była to żadna odskocznia do wielkiej kariery, dla innych już tak. Jowita Miondlikowska stała się Jowitą Budnik i jedną z najbardziej uznanych polskich aktorek. Dominik Łoś wyrósł na polskiego Macaulaya Culkina lat 90. ("Janka", "Żegnaj, Rockefeller", "Spona").

 

Ojcowie serialu

Wreszcie autorzy - reżyser Paweł Karpiński i scenarzysta Wojciech Niżyński. Stworzą potem operę mydlaną "Klan", która długością (trwa od 1997 roku do dzisiaj) przebije "W labiryncie". Niżyński zasłużył na miano kultowego - do obu seriali dołożył scenariusz "najgorszego polskiego filmu w historii", czyli "Klątwy Doliny Węży".

16 milionów widzów to mniej więcej tyle, ile w TVP1 oglądało mecz Polska-Senegal na mundialu w Rosji. Tylko tak było prawie co tydzień. Z "W labiryncie" nikt nie robi "Obywatela Kane'a", a z Karpińskiego Wajdy. Kultura popularna to życie codzienne milionów ludzi. "W labiryncie ludzkich spraw. Zagubieni: Ty i ja".

Więcej o: