Twórcy "Wiedźmina" starali się stronić od porównań do "GoT", choć już na przykład Andrzej Sapkowski szczerze liczył na to, że serial będący adaptacją jego książek "przebije 'Grę' pod względem popularności". "Wiedźmin" stał się jednym z najchętniej oglądanych seriali roku 2019 - spotkał się co prawda z mieszanym przyjęciem wśród krytyków, za to o wiele bardziej entuzjastycznie podeszła do niego publiczność. A co z tą "Grą o tron"? Na to pytanie postanowiła odpowiedzieć Helen Lewis, dziennikarka współpracująca z amerykańskim "The Atlantic". Lewis odnalazła w "Wiedźminie" coś, czego w "GoT" brakowało.
<<Reklama>> E-booki z serii o Wiedźminie są dostępne w Publio.pl >>
W tekście "Why 'The Witcher' Is Better Than 'Game of Thrones'" ("Dlaczego 'Wiedźmin' jest lepszy niż 'Gra o tron'") Helen Lewis twierdzi, że ogromną siłą "Wiedźmina" jest podejście produkcji do samej siebie. Jak wspomina Lewis, kilka lat temu Ian McShane, który zaliczył epizod jako Septon Ray w jednym z odcinków "GoT", zaapelował do fanów o "uspokojenie się", bo ten serial jest przecież "tylko o cyckach i smokach". Dziennikarka mówi z kolei, że "Wiedźmin" nie jest "tylko o cyckach i smokach" - on "w całości skupia się na cyckach i smokach, ale w ogóle się tego nie wstydzi". Lewis pisze:
Odcinki "Gry o tron" często wyglądały tak, jakby wszyscy zaangażowani aktorzy myśleli: "Poszedłem do szkoły teatralnej, żeby głęboko medytować nad kondycją człowieka, tymczasem leżę w śniegu z odciętą nogą, podczas gdy jakaś naga kapłanka coś tam bełkocze". "Wiedźmin" podziela postawę "Gry o tron" w stosunku do przelewu krwi (w obfitości) i nagości (nieuzasadnionej), ale ton tego serialu jest diametralnie inny. "Wiedźmin" wie, że jest zabawny i w ogóle go to nie rusza.
Zobacz też: "Wiedźmin". Henry Cavill: Do roli Geralta przygotowywałem się przez całe życie [WYWIAD] >>
Recenzentka wspomina o tym, że jest wielką fanką gry "Wiedźmin 3: Dziki Gon" i nadmienia:
Kluczem do sukcesu zarówno gry wideo, jak i serialu jest to, że Geralt z Rivii traktuje wszystko w swoim świecie niezwykle poważnie, ale jest w tym całkowicie osamotniony. (...) Ogólnie wygląda to tak, jakby wpuścić Batmana granego przez Christiana Bale'a do świata Batmana granego przez George'a Clooneya. W końcu zaczynamy po cichu podejrzewać, że Geralta w duchu bawi absurd jego otoczenia. Jest prostym człowiekiem wśród tego całego dziwnego społeczeństwa.
Żeby nie było hiperkolorowo, Lewis wrzuca parę słów krytyki dotyczących głównie kumulacji wątków w "Wiedźminie" i tego, że w scenariuszu występują trzy osie czasu, które łączą się pod koniec sezonu pierwszego. "Na początku przeskoki czasowe były tak zagmatwane, że - jak kilku moich znajomych - musiałam przeczytać w internecie streszczenie odcinka, żeby się połapać. (...) Przy 'Wiedźminie' pierwszy raz w życiu pomyślałam, że do jakiegoś serialu przydałby się przewodnik [na wzór przewodników po grach - red.]" - pisze dziennikarka. Z drugiej strony recenzentka uważa jednak, że właśnie dlatego "Wiedźmin" jest na swój sposób przełomowy:
Krytycy od dekad zastanawiają się, dlaczego gry wideo są tak słabymi źródłami dla filmów czy seriali. "Wiedźmin" wyłamuje się z tego trendu, nie tylko dlatego, że czerpie z książek, lecz także, że zamiast odrzucać, zawiera w sobie to, co ludzie uwielbiają w grach wideo. Jest chaotyczny, absurdalny, a jednocześnie - daje frajdę.