"Wiedźmin". Tomek Bagiński przepytuje obsadę z polskiego i nie ma litości! Najlepszy jest Jaskier

Netflix nie zapomniał, że "Wiedźmin" to polska książka. Dlatego też producent wykonawczy Tomasz Bagiński przepytał serialowe bohaterki, Ciri i Yennefer, oraz odtwórcę roli Jaskra z polskich tłumaczeń słów i nazw, które pojawiły się w serii. Nie zabrakło tam pułapek. Nic dziwnego, że aktorom prawie udało się pomylić "Chociebuż" i "ogórek kiszony".
Zobacz wideo

Netflix przygotował niespodziankę dla polskich widzów i czytelników "Wiedźmina". Tomasz Bagiński wziął na spytki Freyę Allan, Anyę Chalotrę i Joeya Bateya. Dokładanie sprawdził, czy będą wstanie wskazać odpowiednie - polskie - tłumaczenia słów i nazw, które padły w "Wiedźminie". Jak im poszło?

Obsada "Wiedźmina" zdaje test z języka polskiego

Musimy przyznać, że zadanie wcale nie było łatwe. Bagiński czytał aktorom słowa związane ze światem Geralta po angielsku, a oni mieli wskazać ich polski odpowiednik - mieli do wyboru po dwie opcje. Dodajmy, że słowa były zestawione dość złośliwie. Na rozgrzewkę poszło imię Płotka, która równie dobrze mogła się dla nich okazać "płytką". Najlepiej poszło Joeyowi, który ma dobre ucho, bo jest muzykiem, oraz zaczytywał się w książkach.

Przy okazji wyszło na jaw, że grająca Ciri Freya Allan nie przeczytała książek Andrzeja Sapkowskiego. Za to zbeształ ją trochę sam Joey Batey i podkreślił, że powinna to zrobić. Ale sami przyznacie, że wybór pomiędzy "Doliną kwiatów" i "dużo mandatów" dla kogoś, kto nie mówi po polsku, to prawdziwa zagadka.

<<Reklama>> Saga o Wiedźminie dostępna jest w formie e-booków w Publio.pl >>

Więcej o: