Robert Makłowicz to jeden z najpopularniejszych polskich krytyków kulinarnych, dziennikarz i podróżnik - jego programy "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza" i "Makłowicz w podróży" przez blisko 20 lat nadawała telewizja publiczna, a widzowie je uwielbiali. Dziennikarz jednak najpierw został zwolniony z TVP, a później z Food Network - postanowił więc założyć własny kanał na YouTubie.
Robert Makłowicz został zwolniony z Telewizji Polskiej w 2017 roku, za to, że zarzucił TVP manipulację przy wykorzystaniu jego wypowiedzi do spotu reklamowego. - Słowa, których użyłem, dotyczyły programu Bake Off: Ale ciacho! - o czym świetnie wiedzieli realizujący spot - jednak świadomie i bez mej wiedzy zacytowali je w innym kontekście - mówił wówczas słynny kucharz. TVP kilka dni później zerwała umowę z Makłowiczem w trybie natychmiastowym. W wywiadzie z Angeliką Swobodą dla Weekend.gazeta.pl powiedział:
Można płakać nad dzisiejszą TVP, ale to temat na zupełnie inną dyskusję. Znacznie szerszą, bowiem rozmowa o tym, co się dziś dzieje w telewizji publicznej, to fragmencik dyskursu o sytuacji w kraju i kierunku, w którym on zmierza.
Wtedy też dziennikarz przeniósł się na antenę Food Network, które emitowało przez ostatnie lata "Makłowicza w drodze". Jak donosi Onet, pod koniec lutego okazało się, że Food Network nie chce już nagrywać ani puszczać programu Makłowicza. Ten zdradził:
To decyzja stacji. Nie zaproponowano mi przedłużenia serii.
Makłowicz jednak nie zamierza zostać bezczynny. Na swoich profilach w mediach społecznościowych poinformował, że założył właśnie kanał na Youtubie:
Odosobnienie może być również twórcze. Plony mego zamknięcia śledzić możecie na kanale YouTube.
W pierwszym nagraniu podkreślił - Czasy mamy takie szanowni państwo, że niemal całe życie przenosi się do internetu. Zatem i ja się tam przenoszę, inaugurując niniejszym własny kanał na Youtubie.
A co będzie robił? W pierwszej kolejności wyjawił, że będzie czytać:
Ja wiem, że czytających w tej chwili w internecie jest wielu. Ale ja przeczytam wam coś, czego nikt inny nie przeczyta. Mianowicie swoją własną twórczość. A w dodatku będę ją jeszcze komentował.
Na pierwszy ogień poszedł fragment z "Cafe Museum", a zasadniczo motto książki. Morał z lektury Makłowicz ma taki, by nie traktować historii z dzisiejszej perspektywy i według współczesnych kategorii. Dlaczego? Bo musielibyśmy uznać, że Mikołaj Kopernik był Niemcem:
Zważywszy na dzisiejszą klasyfikację narodowościową, Kopernik był Niemcem.