Miał zagrać Indianę Jonesa, ale zrezygnował dla "Magnum". Skorzystał na tym Harrison Ford

1 maja 1988 poleciał ostatni odcinek kultowego "Magnum". Tajemnicą poliszynela jest, że właśnie przez ten serial wcielający się w tytułowego bohatera Tom Selleck odrzucił główną rolę w filmie "Indiana Jones: Poszukiwacze zaginionej Arki". Steven Spielberg chciał, by to on zagrał Indianę Jonesa - Selleck zdążył już podpisać kontrakt z telewizją i musiał zrezygnować z projektu słynnego reżysera. Nie wyszedł jednak na tym źle.
Zobacz wideo

Trudno porównywać globalny sukces serii filmów o Indianie Jonesie z fenomenem kochanego przez widzów serialu telewizyjnego, który na antenie utrzymał się przez osiem sezonów. Twórcy serialu zresztą postanowili jakoś wynagrodzić Tomowi Selleckowi to, że musiał dla nich zrezygnować z grania najsłynniejszego archeologa świata. W ostatnim sezonie serialu pojawił się specjalny odcinek "Legenda Zaginionej Sztuki", w którym sparodiowano film Spielberga. Poza tym Selleck za granie Thomasa Magnuma dostał w 1984 roku prestiżową nagrodę Emmy, a rok później Złoty Glob. "Magnum" był projektem wyjątkowym w amerykańskiej telewizji pod co najmniej kilkoma względami - nie bez powodu także inni aktorzy i twórcy serialu zdobywali przez lata branżowe nagrody.

Czytaj też: Ten, w którym znaleźliśmy przyjaciół w "Przyjaciołach". Za co serial pokochali milenialsi?

"Magnum". Najfajniejszy detektyw z Hawajów w historii telewizji

"Magnum, P.I." czyli "Magnum, Prywatny Detektyw" to po pierwsze serial z bohaterem, który miał wszystko, co w tamtych czasach było atrybutem prawdziwego mężczyzny. Był przystojny, miał własny styl - charakterystyczny zarost, hawajskie koszule i super szybkie, bardzo luksusowe samochody. Do tego wokół niego zawsze kręciły się piękne kobiety, a on sam błyszczał inteligentnym poczuciem humoru i odwagą, często graniczącą z lekkomyślnością. Łapał wszystkich zbirów i złodziei, za którymi się uganiał, niejednokrotnie narażając przy tym życie.

Po drugie: Magnum mieszkał na Hawajach, w domku gościnnym w gigantycznej posiadłości milionera Robina Mastersa - pisarza specjalizującego się w pisaniu ponurych powieści. Magnum nigdy się z nim nie spotkał, a to dlatego, że w kilku odcinkach głosu tej postaci użyczył Orson Welles. Scenarzyści chcieli pokazać go widzom, ale zanim to się udało, Welles zmarł. 

Warto dodać, że akcja "Magnuma" została osadzona na Hawajach nie tylko ze względu na wizualne zalety takiej lokalizacji, a głównie dlatego, że stacja CBS mogła w ten sposób po zakończeniu pracy nad serialem "Hawaii Five-o" ponownie skorzystać z usług tej samej ekipy i tych samych dekoracji. Widzowie serialu niewątpliwie zazdrościli detektywowi warunków, w których miał przyjemność żyć. Choć Magnum pracował dla Mastersa jako spec od ochrony i bezpieczeństwa, a jego głównym zadaniem było po prostu pilnowanie posiadłości, w rzeczywistości robił, co mu się żywnie podobało. Terenu zaś pilnowały głównie dwa doskonale wytresowane dobermany i emerytowany wachmistrz brytyjskiej armii. Do tej wspaniałej lekkości bytu dodajmy, że nasz detektyw mógł bez ograniczeń korzystać z drogich samochodów swojego szefa, w tym ze słynnego Ferrari 308 GTS. No i miał minilodówkę z praktycznie niekończącym się zapasem piwa.

"Magnum" odczarował weteranów wojennych

Przypomnijmy, że detektyw Magnum to były oficer amerykańskiej marynarki wojennej, w której służył przez długich 16 lat, z których aż trzy spędził na wojnie w Wietnamie. W serialu dużo czasu spędzał ze swoimi kolegami z wojska, których też poznał w Wietnamie. Jeden z nich jest pilotem helikoptera i ma własną firmę turystyczną, a drugi to playboy, właściciel luksusowego klubu z dojściami do półświatka.

Ukrył się tu jeden z ważnych elementów, który zaważył na wyjątkowości całej produkcji - "Magnum P.I." jako jeden z pierwszych programów w historii amerykańskiej telewizji pokazał weteranów wojny w Wietnamie jako postaci pozytywne. Uwagę mediów zwracało, że byli już żołnierze amerykańskiej armii nie próbują w żaden sposób usprawiedliwić swojego udziału w wojnie, a zdobyte odznaczenia noszą z dumą. To był przełom i zmiana całego paradygmatu w publicznym dyskursie.

O fenomenie serialu dużo mówi też fakt, że do Narodowego Muzeum Amerykańskiej Historii Smithsonian jako eksponaty trafiły charakterystyczne elementy kostiumu głównego bohatera. Mowa dokładnie o hawajskiej koszuli, czapce Detroit Tigers i sygnecie. Sam Tom Selleck dzięki swojemu zarostowi trafił do Hall of Fame poświęconej wąsom. Nie możemy też zapomnieć o diabelnie chwytliwej czołówce:

 

Motyw muzyczny skomponował Mike Post - ten sam człowiek, który stworzył czołówkę do "Drużyny A" czy "Law and Order". Przy "Magnumie" udało mu się dokonać rzadkiej sztuki - motyw przewodni z produkcji trafił na 25. miejsce listy przebojów Billboard Hot 100 w 1982 roku.

Ostatni odcinek "Magnuma" miał rekordowo wysoką oglądalność - obecnie znajduje się na piątym miejscu zestawienia za produkcjami takimi jak "Cheers", "M*A*S*H", "Przyjaciele" i "Kroniki Seinfielda". 50,7 mln widzów włączyło telewizory, żeby pożegnać się ze swoim ulubionym detektywem. Serial cieszył się tak dużą sympatią, że po latach powstała jego nowa wersja, osadzona we współczesnych realiach. Póki co powstały dwa sezony, ale nie okłamujmy się - tak jak jest tylko jeden Indiana Jones, tak jest tylko jeden Thomas Magnum - i jest nim właśnie Tom Selleck. 

Czytaj też: 106 milionów widzów zobaczyło ostatni odcinek serialu "M*A*S*H". Tego sukcesu nikt nie powtórzył

Więcej o: