Nim "Przyjaciele" trafili na ekrany w postaci, którą znamy, serial przeszedł sporo zmian. Wymieniony został choćby tytuł produkcji, który na pewnym etapie miał brzmieć "Friends like us". Przerobiona została także czołówka serialu - pierwotny plan zakładał, że w ogóle jej nie będzie, miała pojawić się tylko animowana plansza tytułowa. W toku produkcji okazało się, że jednak będzie potrzebna, by "podkręcić tempo". I wtedy zaczęły się schody.
>>> "Przyjaciele" wracają! Obsada potwierdza: "To się dzieje" <<<
Etapów przemiany czołówki, która miała stać się później najsłynniejszym telewizyjnym intrem świata, było kilka. Historię opisuje m.in. Kelsey Miller w książce "Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie". Zaczęło się od tego, że nim pilotażowy odcinek pokazano władzom stacji NBC, montażysta wybrał losowe kadry z serialu i skleił je razem w przyśpieszonym tempie. Zajęło mu to godzinę. Potem podłożono 45-sekundowy fragment refrenu z piosenki "Shiny Happy People" popularnego zespołu R.E.M. Dzięki temu stacja telewizyjna dała serialowi zielone światło i "Przyjaciele" mieli trafić na antenę. Robocza czołówka wyglądała tak:
Pojawiły się plany, by nakręcić czołówkę z prawdziwego zdarzenia. Pierwszy pomysł zakładał, że intro zostanie nakręcone podczas imprezy na dachu. Okazało się, że przez silny wiatr i nieprzewidywalność pogody koszty produkcji będą zbyt wysokie. Wtedy też twórcy serialu, Marta Kauffman i Kevin Bright, zaczęli się kręcić po studiu Warner Bros. w poszukiwaniu odpowiedniego pleneru. Tak trafili na parczek i słynną fontannę - uznali, że wystarczająco przypominają klimaty Nowego Jorku. Potem wymyślili, że dostawią tam jeszcze kanapę i lampę.
>>> "Przyjaciele". Jedną z ról miał grać Tom Hanks! Wycofał się dzień przed rozpoczęciem zdjęć <<<
Na miejscu stawiła się ekipa filmowa, a aktorzy przez dłuższy czas tańczyli i wygłupiali się przed kamerą. Dopiero potem Kauffman wpadła na pomysł, żeby weszli do wody - spędzili tam kilka następnych godzin, marznąc niemożliwie. I właśnie te ujęcia pojawiły się w czołówce pierwszego sezonu:
Ujęcia w fontannie nie spodobały się zbytnio Donowi Ohlmeyerowi, jednemu z szefów stacji NBC. Uznał, że widzowie nie będą mogli się utożsamić z postaciami, bo te wydają się "za fajne" przez imprezowanie w tak ekstrawagancki sposób. Upierał się też na piosenkę R.E.M, tę jednak trzeba było wykluczyć ze względów licencyjnych. Jak z kolei pisze Saul Austerlitz w książce "Generation Friends", na pomoc przyszedł kompozytor Michael Skloff, mąż Marty Kauffman. To on napisał słynną piosenkę "I'll Be There for You" razem z Allee Willis oraz Philem Solem i Dannym Wildem z zespołu The Rembrands, który utwór także zagrał. Piosenka, podobnie jak serial, stała się wielkim hitem, a obsada serialu wystąpiła gościnnie w teledysku: