TVP planuje zrealizować odcinek twórczości Grzegorza Ciechowskiego, w czasie którego uczestnicy mają wykonywać jego piosenki. Do udziału jako gość została zaproszona wdowa po muzyku. Anna Skrobiszewska zdecydowała się odrzucić to zaproszenie, o czym na Facebooku poinformował jej obecny mąż, Wojciech Skrobiszewski.
"Przy całym szacunku do historii programu 'Szansa na Sukces', Ania właśnie odmówiła w nim udziału. Trzeba mieć twarz, a ten, kto za nią tam pójdzie, to trąba i łoś" - napisał Skrobiszewski w statusie.
Z Anną Skrobiszewską w tej sprawie skontaktowała się m.in. redakcja wp.pl - wdowa po Grzegorzu Ciechowskim wyjaśniła, że odrzuciła zaproszenie przez to, jak prowadzone są w ostatnich latach media publiczne.
Podkreśla, że telewizja publiczna zmieniła się w tubę propagandową rządzącej partii, która "dzieli ludzi na lepszych i gorszych", na co ona zgodzić się nie może. Onetowi powiedziała z kolei:
Nie ma mojej zgody na szerzenie nienawiści i nietolerancji, na kłamstwa i arogancję, a niestety teraz to dzień powszedni w TVP. Jestem przeciwna niszczeniu mediów publicznych, chociażby radiowej Trójki. Również jako spadkobierczyni praw po Grzegorzu Ciechowskim, który jeszcze za czasów PRL-u konsekwentnie odmawiał występów w telewizji publicznej. Dla mnie to teraz naturalna i konsekwentna decyzja.
- Nie ma mojej zgody, żeby zarządzający mediami publicznymi niszczyli to, co ludzie przez lata budowali. Obrzydliwe posądzanie Marka Niedźwieckiego o nieuczciwość to są metody rodem ze Wschodu! - powiedziała z kolei wp.pl. Dodaje też, że gdyby Grzegorz Cichocki żył, niewątpliwie reagowałby na obecną sytuację w kraju. - Na pewno podjąłby jakieś działania, nie milczałby - mówi Onetowi Srobiszewska i podkreśla, że jej mąż "nigdy nie godził się na język nienawiści" i na pewno zgodziłby się z jej decyzją.