Jason Momoa zdradził, że po "Grze o tron" ledwo wiązał koniec z końcem. "Tonąłem w długach"

Jason Momoa jest wśród najbardziej rozpoznawalnych hollywoodzkich aktorów - od kilku lat wciela się w Aquamana w filmach z komiksowego uniwersum DC, zaś sławę przyniósł mu wcześniej występ w pierwszym sezonie "Gry o tron". Jak ujawnił aktor w rozmowie z magazynem "InStyle", życie po "Grze" wbrew pozorom wcale nie było kolorowe dla niego i jego rodziny. - Mieliśmy problem z opłaceniem rachunków - powiedział Momoa.

Jason Momoa to w świecie filmu naprawdę gorące i lubiane nazwisko. W przyszłym roku zobaczymy go m.in. w wyczekiwanej "Diunie" Denisa Villeneuve'a, gdzie pochodzący z Hawajów aktor wcieli się w Duncana Idaho, wiernego doradcę Paula Atrydy (Timothee Chalamet). Pierwszym punktem zwrotnym w karierze Momoy była oczywiście "Gra o tron" - zagrał tam wojowniczego Khala Drogo, męża Daenerys Targaryen. Okazuje się jednak, że "Gra" bynajmniej nie była dla niego początkiem lawiny sukcesów - na łamach "InStyle" Momoa wyznał, że stało się wręcz odwrotnie.

George R.R. Martin "Gra o tron". G.R.R. Martin nie może się pogodzić z losem Daenerys w pilocie

Zobacz wideo "Król". Rozmawiamy z "gwiazdą" seriali

Jason Momoa: Po "Grze o tron" nie mogłem znaleźć pracy. Przymieraliśmy głodem

Grany przez Momoę Khal Drogo nie doczekał końca pierwszego sezonu "Gry o tron" - serial jeszcze nie zdążył zdobyć większej popularności, a aktor już stracił pracę. Nieco wcześniej przypadła mu główna rola w "Conanie Barbarzyńcy 3D", który okazał się sporą klapą. Jak wspomina Momoa, kilka kolejnych lat spędził wraz z żoną Lisą Bonet i dwójką małych dzieci, martwiąc się o przyszłość. - Przymieraliśmy głodem. Nie mogłem znaleźć pracy. To naprawdę trudne, gdy masz dzieci i toniesz w długach - powiedział aktor. 

Sytuacja uległa znacznej poprawie w 2016 roku, kiedy zaproponowano mu udział w filmie "Batman vs Superman: Świt sprawiedliwości" - był to zaledwie początek dłuższej przygody z uniwersum DC Comics, gdzie Momoa wciela się w Aquamana. Gwiazdor nie ukrywa, że same początki jego aktorskiej drogi też należały do niełatwych. Po raz pierwszy na ekranie pojawił się w 1999 roku w słynnym "Słonecznym patrolu" - grał tam ratownika Jasona Ioane'a. Zachęcony tym doświadczeniem Momoa w 2001 roku przeprowadził się do Los Angeles... i trafił na ścianę. - Nie mogłem znaleźć agenta przez trzy albo cztery lata - mówi. Dziś jednak nie narzeka na brak propozycji - jego kalendarz pęka w szwach na co najmniej trzy lata w przód. Na horyzoncie jest m.in. drugi sezon serialu Apple TV+ "See", "Aquaman 2" i thriller "Sweet Girl". 

- Zdecydowanie jestem produktem dwóch bardzo przeciwstawnych światów - stwierdził w rozmowie z "InStyle" Momoa. Sporą część dzieciństwa spędził w stanie Iowa, wychowywany przez matkę, ale regularnie odwiedzał ojca na Hawajach. W czasach licealnych jego pochodzenie sprawiło, że stał się celem dla łobuzów. - Często mnie bili. Tylko dlatego, że byłem trochę inny. Ciężkie to było - wspomina i dodaje: - W gimnazjum nosiłem Birkenstocki i od razu słyszałem: "Jesteś dziwakiem". Ale proszę bardzo - po latach ciężkiej pracy, kto się śmieje ostatni?

Jak wyglądałby 'Wiedźmin' bez efektów specjalnych? "Wiedźmin". Ile Netflix wydał na 1. sezon? "Gra o tron" zaczynała skromniej

Więcej o: