Skargę do Rady Etyki Mediów w sprawie słów, które padły w programie TVP złożył m.in. poseł Lewicy Maciej Kopiec. Poseł uzasadniał:
Treści programu upadlają, poniżają i zachęcają do samosądu wobec kobiet, które wyszły na ulice w proteście przeciwko opresyjnemu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego.
W innej skardze stwierdzono: "Sugeruje się, że lincz wobec kobiet wyrażających publicznie swoje zdanie, jest pomysłem wartym wprowadzenia. Program jest publikowany w czasie ogólnopolskiego strajku tysięcy kobiet! Przypominam, że prawo do publicznego wyrażania poglądów gwarantuje wszystkim obywatelom konstytucja".
Rada Etyki Mediów uznała, że zarzuty podnoszone w skargach na TVP są zasadne, a sama telewizja naruszyła Kartę Etyki Mediów oraz zasadę szacunku i tolerancji, nakazującą poszanowanie ludzkiej godności, praw osobistych, prywatności i dobrego imienia.
- Nierząd obłożony był karą grzywny. A co szczególnie ciekawe - surowe kary groziły też kobietom za wszczęcie kłótni na forum publicznym. Winowajczynie musiały się liczyć, że będą musiały odbyć spacer wokół rynku z przywiązanym do szyi kamieniem - można usłyszeć w programie.
Po tej uwadze lektor dodaje: "Kto wie, czy podobnych zasad nie byłoby warto wprowadzić w życiu publicznym obecnie". Uwaga natychmiast została skojarzona z trwającymi w całej Polsce protestami, sprzeciwiającymi się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Po krytyce programu, TVP zdecydowała się na wstrzymanie jego emisji oraz usunięciu "Rodzinnego ekspresu" z serwisu vod.tvp.pl.
Telewizja Polska wydała oświadczenie, w którym broni się przed zarzutami widzów, podkreślając, że program "nagrywany był 11 września, a kolaudowany 7 października, na długo przed orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji". "Zastosowany przez autorkę audycji mało wysublimowany żart, osadzony był w kontekście ciekawostek historyczno-kulturowych, całkowicie bez związku z obecną sytuacją społeczną" - podkreśliła TVP.