"Jaś Fasola" to jeden z najpopularniejszych seriali komediowych BBC, który powstał na początku lat 90. Za jego sukcesem niewątpliwie stoi charyzmatyczny odtwórca roli głównej Rowana Atkinson i dość uniwersalny humor zastosowany przez twórców - w produkcji dialogi ograniczono do minimum, a przedstawione gagi są tak malownicze, że zrozumiałe dla przedstawicieli różnorodnych kultur. Tak też widzowie z całego świata pokochali przerysowaną postać dorosłego mężczyzny, który ciągle śpi ze swoim pluszowym misiem, jest pociesznie nieogarnięty, jeździ charakterystycznym Mini Morrisem i ma nieprzeciętny talent do wpadania w tarapty - podobny koncept mogą pamiętać widzowie czechosłowackiej dobranocki "Sąsiedzi".
Pomimo upływu 30 lat od premiery produkcji, "Jaś Fasola" cieszy się nieustającą popularnością, a na Facebooku zebrał 86 mln polubień - to o 10 więcej niż ma ulubieniec nastolatek Justin Bieber. Doszło do tego, że powstał nawet serial animowany o Jasiu Fasoli, w którym głównego bohatera dubbinguje Rowan Atkinson. Aktor ostatnio był gościem programu Radio Times. W trakcie rozmowy przyznał:
Sukces Jasia Fasoli nigdy mnie nie zaskakiwał. Obserwowanie dorosłego, który jest skrajnie dziecinny i w najmniejszym stopniu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak nieodpowiednio się zachowuje, jest klasycznie zabawne.
Zauważył też, że ponieważ żarty w przypadku tej postaci opierają się w dużej mierze na stronie wizualnej, dużo łatwiej było jej zdobyć międzynarodową popularność. Aktor podkreślił, że profil Jasia Fasoli jest szczególnie popularny w krajach arabskich:
Przy bardziej werbalnych żartach trudno byłoby uniknąć tematów, które obrażają osoby bardziej wrażliwe. Ale to nie wydaje się być problemem w przypadku Jasia Fasoli.
Atkinson zdradził również, że po stworzeniu serialu animowanego o Jasiu Fasoli, teraz ekipa twórców pracuje nad całym filmem animowanym o ulubieńcu milionów. Podkreślił, że to dla niego dużo łatwiejsze, bo tak naprawdę niezbyt już przepada za postacią:
Łatwiej jest mi go grać tylko werbalnie niż wizualnie. Nie przepadam za graniem tej postaci. Ciężar odpowiedzialności nie jest niczym przyjemnym. To dla mnie stresujące i bardzo męczące, nie mogę się doczekać, aż z tym skończymy.
Rowan Atkinson przyznał, że to jednak u niego pewna prawidłowość: - Nie za bardzo lubię proces tworzenia czegokolwiek, wyjątkiem była 'Czarna Żmija', bo za to, żeby serial był zabawny odpowiadało dużo więcej osób niż ja - w produkcji grał także m.in. znany dziś z roli doktora House'a Hugh Laurie. Atkinson dodał, że "nie jest niemożliwe" to, że wróci do grania postaci Czarnej Żmii, ale to jedyne, co może powiedzieć - relacjonuje brytyjski "Mirror".