Wpis Karoliny Korwin Piotrowskiej pojawił się już po tym, jak głos w sprawie produkcji w reżyserii Roberta Glińskiego i Michał Rosy zabrała grająca Osiecką Magdalena Popławska. Aktorka napisała m.in.: "Niezależnie od efektów i różnych problemów po drodze... nie, nie żałuję. Jestem dumna i wdzięczna", zwracając jednak uwagę, że "serial 'Osiecka' produkowany był przez producenta zewnętrznego, który sprzedał go TVP. Niestety".
"Osoby znane, popularne, stają się własnością publiczną, ich życiorys także" - zauważa na początku Korwin Piotrowska, odnosząc się do Agnieszki Osieckiej, która teraz stała się główną bohaterką serialu Telewizji Publicznej. "Czytam teraz wyrzygi co poniektórych na temat serialu i grających w nim aktorów. Cytować nie będę, ale nawet 'znani i uznani' zdecydowali się wydalić z siebie to i owo, wyrzygujac się radośnie, pod pozorem troski o poetkę i jej spuściznę, na twórców. Na aktorów. Nawet na kostiumy, scenografię, światło, makijaż i scenariusz" - kontynuuje dziennikarka, następnie przechodząc do obrony grających Osiecką Elizy Rycembel, Magdaleny Popławskiej i reszty aktorów:
To nie jest mój ulubiony serial ani ulubiona telewizja. To nie jest serial wybitny. Wiem jednak, bo znam tych, którzy użyczyli swych twarzy, gestów, głosu i serc tej historii, wiem więc, że dali z siebie wszystko. Aktor gra tak, jak pozwala mu materiał. Ożywia każde słowo, taka to praca. Czepianie się teraz aktorów, zmuszanie obelgami do tego, by głos zabrała w obronie samej siebie na Facebooku, jedyna i niepowtarzalna Magda Popławska, wylewanie jadu na Elizę Rycembel... dobrze niektórym teraz? Ulżyło? Luźniej w gaciach? Mieć za złe świetnym dziewczynom i ich partnerom, że zrobili ile się dało, dali z siebie ile tylko mogli i efekt ich pracy jest dobry?
Serio, upadliśmy niżej dna, jeśli swoje frustracje wylewamy na Bogu ducha winnych aktorów za to, że świetnie wykonali swą pracę.
Pod tym postem Korwin Piotrowskiej pojawiły się wpisy filmowców i nie tylko. Remigiusz Grzela, autor m.in. książek "Podwójne życie reporterki. Fallaci. Torańska " i "Z kim tak ci będzie źle jak ze mną? Historia Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata", napisał:
Karolina, serio odbierasz prawo krytyki słabego serialu? Ty, która zajmujesz się krytyką, bywasz bezlitosną?
Zaznaczył, że w "Osieckiej" podobały mu się różne role, w tym Magdy Popławskiej czy Grzegorza Małeckiego czy Marii Pakulnis, ale napisał też, że "obiektywnie serial jest słaby i kompletnie niespójny, źle scastingowany, Osiecka napisana tak jakby się picie tylko liczyło, ludzie pokroju Olgi Lipińskiej czy Elżbiety Czyżewskiej nic nie mają do powiedzenia, nawet osobowości tu nie mają. Naprawdę odbierasz prawo krytyki? Jestem zdumiony". Niestety, dalsza wymiana zdań między pisarzem a autorką tekstu nie jest już zbyt merytoryczna.
W podobnym tonie wypowiedziała się pod postem Karoliny Korwin Piotrowskiej dziennikarka Katarzyna Janowska. "Ale to znaczy, ze trzeba chwalić, jak coś jest źle zrobione? Bo intencja była słuszna i aktorów znamy z innych, dobrych ról?" - ona jednak nie doczekała się odpowiedzi.
Dyskusja o tym, co jest krytyką, a co już hejtem, toczą się nie od dziś, warto jednak zauważyć, że Piotrowska tu pisze o "upadku niżej dna", choć sama niejednokrotnie ostro oceniała różne produkcje. 15 lutego o pierwszej polskiej komedii Netfliksa pisała: "Czyli można niżej, gorzej, głupiej i kompletnie bez reżysera, bez nawet cienia scenariusza, za to z koszmarną peruką, obcymi słówkami podczas rozmowy w korpo, dialogami z podręcznika pt. Jak nigdy nie pisać filmowych dialogów, przejażdżkami szpanerskim mustangiem po pustej epidemicznej Warszawie, klatą Banasiuka, wielkim i zestresowanym psem reproduktorem i Karolakiem of kors. Tata Kazika tez jest. I nie, nie było to śmieszne, żenujące raczej. I tak bardzo mi wstyd i żal za tych, którzy wzięli w tym udział...".
Wróćmy jednak do "Osieckiej". Do dyskusji o serialu i reakcjach go dotyczących włączyła się reżyserka m.in. serialu Netfliksa "1983" i "Watahy" (HBO) Kasia Adamik:
Co innego krytykować, a co innego hejt. Zgadzam się, że coraz częściej czytamy przesadnie i niepotrzebnie agresywne opinie na temat naszych dzieł. Nie jest to ani merytoryczne ani konstruktywne. Na ogół negatywne reakcje są spowodowane naszymi nie spełnionymi oczekiwaniami. I te oczekiwania zniekształcają odbiór czasem naprawdę niezłych dzieł. Takie czasy, taki internet. Czytałam o serialu sporo. I w tym co czytałam dużo jednak niezrozumiałego hejtu.
Z kolei Ilona Łepkowska, scenarzystka, producentka, która ma na koncie m.in. "Kogel-mogel", "Nigdy w życiu!" czy "M jak Miłość", zwróciła się do Korwin Piotrowskiej: "Pani Karolino, tak to już jest, że jeśli się jest aktorka/aktorem to w każdej roli wystawia się na oceny. Jak się jest reżyserem, scenarzystą, operatorem, charakteryzatorem - także. Bo poddaje się pod osąd swoją pracę w chwili, gdy się ją prezentuje publicznie". Sama oceniła, że produkcja pokazywana w TVP od 25 grudnia nie jest dobra. "To, że Eliza Rycembel i Magdalena Popławska zrobiły, co się dało nie zmienia faktu, że były nie najlepiej obsadzone, a kompletnych kiksów castingowych było w 'Osieckiej' co niemiara" - zauważyła. Z jej oceną pracy reżyserów i scenarzystów zgodziła się Agnieszka Holland, której "Szaman" w tym roku ma szanse na Oscara:
Obejrzałam tylko ostatni odcinek , przeczytałam spis treści pozostałych i tak, jest to bardzo słabe. Oczywiście, Magda jest wspaniała, charyzmatyczna aktorka (taka jest również Eliza) i to się przebija. Ale praca moich kolegów - rezysera (a właściwie reżyserów, bo chyba obaj to obsadzali) a przede wszystkim Scenarzystów jest poniżej krytyki.
Nawiązując do wypowiedzi Magdaleny Popławskiej, Łepkowska wspomniała jeszcze:
Mega słabe wydało mi się samo tłumaczenie Pani Popławskiej, że serial robił producent zewnętrzny i potem sprzedał go do TVP. Robił, tak, ale na zamówienie TVP. Sama bywałam w takiej sytuacji w ostatnich latach na przykład z serialem "Stulecie Winnych" i nie udaję niewiniątka, bo produkował to Endemol. Dobrze wiedziałam, gdzie to będzie emitowane.
Można przypuszczać, że ciąg dalszy nastąpi...
Serial "Osiecka", w którym twórcy chcieli opowiedzieć historię poetki, autorki takich przebojów jak "Niech żyje bal", "Na zakręcie" czy "Małgośka", oglądało średnio 2,47 mln osób. Produkcja dała TVP1 pozycję zdecydowanego lidera rynku telewizyjnego w grupie wiekowej 4+ i drugie miejsce w grupie 16-49. Wpływy z reklam wyniosły 9,71 mln zł, wynika z danych Nielsen Audience Measurement, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl. Można by teoretycznie więc mówić o sukcesie, ale gdy spojrzymy na wyniki prawdziwych hitów TVP, które kilka lat temu można było oglądać w niedzielne wieczory, sprawa wygląda już mniej różowo.
Dziesiątą serię "Rancza" w 2016 roku oglądało średnio 5,3 mln widzów (pierwszą śledziło średnio 4,72 mln i był to najgorszy wynik tej produkcji, a czwarta seria przyciągała najwięcej osób - średnio aż 8,28 mln). Także odcinki "Dziewczyn ze Lwowa" emitowane w 2015 roku przyciągały 3,71 mln osób.
Wielu widzów stwierdziło, że produkcja nie pokazała prawdziwie życia poetki - oburza ich choćby fakt, że całkowicie pominięto wielką przyjaźń Osieckiej z Magdą Umer czy wątek jej znajomości z Krystyną Jandą (której - łagodnie rzecz ujmując - ostatnio nie po drodze z Telewizją Publiczną). Długoletnia przyjaciółka Osieckiej Hanna Bakuła w wywiadach zwracała uwagę, że scenarzyści nie zadali sobie trudu, by porozmawiać z ludźmi, którzy ją znali. Śpiewająca wiele najpiękniejszych tekstów poetki Maryla Rodowicz także miała krytyczne uwagi wobec produkcji - choćby dotyczące tego, w jaki sposób pokazano na ekranie alkoholizm Osieckiej.