"Wyniki tegorocznych Telekamer rażąco różnią się od faktycznych codziennych wyborów milionów widzów telewizji linearnej, którzy każdego dnia głosują swoimi pilotami na określone audycje. O wyborach tych świadczą oficjalne wyniki oglądalności telewizji za 2020 r. mierzone zarówno w standardzie MOR, jak i AGB Nielsen" - zaczyna TVP. "Plebiscyt, co do zasady, powinien odzwierciedlać faktyczne preferencje widzów wyrażone całorocznymi wynikami oglądalności stacji telewizyjnych. Jeśli jego wyniki stają w wyraźnej sprzeczności z wynikami oglądalności, to plebiscyt taki staje się niewiarygodny i bezwartościowy" - dodaje. Jeszcze raz przypomnijmy, że o tym, w czyje ręce trafią Telekamery, zgodnie z regulaminem plebiscytu od samego początku decyduje liczba głosów oddanych na nominowane osoby i tytuły przez czytelników "Tele Tygodnia". Od 1998 roku głosowali przez przesyłanie kuponów drukowanych w piśmie, potem także za pośrednictwem SMS, telefonicznie i wreszcie przez stronę internetową plebiscytu.
TVP ma zastrzeżenia choćby do wygranej Przemka Kossakowskiego, który został uznany za osobowość roku. "W tegorocznym plebiscycie w kategorii Osobowość nominowany przez TVP Rafał Brzozowski, którego program 'Jaka to melodia?' oglądało w 2020 r. średnio prawie dwa mln widzów, oraz Ida Nowakowska, znana z programów 'The Voice Kids' (trzy mln), 'Pytanie na śniadanie' (najpopularniejsza telewizja śniadaniowa) i 'Dance Dance Dance' (2,4 mln), zostali rzekomo pokonani przez p. Kossakowskiego, którego ogląda w porywach... 750 tys. widzów TVN". Zapominają jednak, że Kossakowski ma choćby 570 tys. followersów na Instagramie. Dla porównania - Idę Nowakowską obserwuje o połowę mniej, bo 322 tys. osób, a Rafała Brzozowskiego 66,5 tys.
Jeśli chodzi o tegoroczne Telekamery, drugie miejsce zajął Marcin Prokop, znany m.in. kiedyś z "Pytania na śniadanie" TVP2, obecnie z "Dzień Dobry TVN", a trzecie - Katarzyna Dowbor, związana kiedyś z Telewizją Polską, ale od lat prowadząca programy w Polsacie.
Podobnych argumentów związanych z oglądalnością Telewizja Polska używa także choćby w kategorii aktorskiej, w której wygrał Maciej Stuhr ("Szadź"). Aktor ma ponad milion obserwatorów na Facebooku, 321 tys. na Instagramie, jest od lat jednym z najpopularniejszych aktorów w Polsce. Nie ukrywajmy, że od lat Telekamery to nie tylko ocena pracy ostatnich 12 miesięcy - gdy w grę wchodzi liczba głosów "publiczności", liczy się także ogólna popularność. W tej kategorii drugie miejsce zajął Filip Bobek ("Brzydula 2", TVN), a trzecie Jan Wieczorkowski ("Stulecie Winnych", TVP).
Dla Stuhra była to pierwsza wygrana. Ze sceny wspomniał "Wiadomości" TVP, które niejednokrotnie czyniły go bohaterem swoich materiałów.
Jeśli chodzi o programy, Telewizja Polska ma podobne zdanie - dziwi ją, że oglądalność nie ma przełożenia na wyniki konkursu. Trzeba przyznać, że w oświadczeniu padają przykre, mocne słowa, np. deprecjonujące nagrodzoną za "Brzydulę 2" Małgorzatę Sochę. "[Nagroda - red.] powędrowała do Małgorzaty Sochy z serialu 'Brzydula 2' TVN z widownią, uwaga, to nie żart... 534 tys. widzów" czy "szorujący po dnie oglądalności" TVN - można przeczytać na stronie Centrum Informacji TVP.
TVP obwinia też sam sposób głosowania. "Organizator nie mógł nie wiedzieć, że głosowanie online jest skomplikowane dla wielu starszych widzów telewizji linearnej i czytelników papierowej prasy, którą sam wydaje. W ten sposób w konkursie na Telekamery stworzono barierę ekonomiczną i technologiczną dla głosowania przez osoby, które stanowią większość widzów telewizji linearnej, a jednocześnie w sposób uprzywilejowany potraktowano młodszych widzów, stanowiących zdecydowaną mniejszość widzów, którzy preferują komunikację online" - twierdzi, dodając mocno:
Jest szyderstwem organizatorów plebiscytu, szyderstwem z własnych 'analogowych' czytelników wydawanych przez siebie w papierze tv-guidów, że odcięto ich ekonomicznie i technologicznie od preferowanego sposobu głosowania za pomocą SMS-ów, uprzywilejowując niemal nieużywany przez nich format online (nieużywany; gdyby bowiem czytelnicy ci używali online’u, nie kupowaliby prasy papierowej).
Zdaniem TVP, "wertując kuriozalną i nieadekwatną listę laureatów, można odnieść wrażenie, że o wynikach przeprowadzonego konkursu Telekamer nie decydowały odczucia widzów, którzy oglądają telewizję linearną, ale zorganizowane akcje online'owych farm trolli i botów".
Nadawca wskazuje też na posty zachęcające do głosowania na poszczególne osoby w mediach społecznościowych na profilach programów:
...post na profilu FB Telewizji Polskiej Bądźmy Razem, który zachęcał do głosowania na Idę Nowakowską, wzbudził ogromne zainteresowanie, generując aż 966 reakcji, natomiast post na profil FB TVN-u, który dopingował do głosowania na m.in. Przemysława Kossakowskiego, wzbudził jedynie 72 interakcje.
Przypomnijmy, Kossakowskiego obserwuje o ponad 200 tys. więcej osób niż Nowakowską na Instagramie. Mimo tego TVP pisze:
Trudno oprzeć się wrażeniu, że skala nieprawidłowości i absurdalność zastosowanego konceptu liczenia głosów były zaprogramowaną zasłoną dymną i alibi dla z góry ukartowanych kuriozalnych wyników.
"Przykro tylko patrzeć, jak dla niskich pobudek i ochrony nieuczciwych interesów plebiscyt, który przez lata angażował pozytywne emocje, w tym bardzo wielu widzów Telewizji Polskiej - umiera w niesławie na naszych oczach w odium manipulacji i nieuczciwości" - kończy TVP.
"Tele Tydzień" odpowiada TVP na zarzuty w sprawie plebiscytu "Telekamery". "Wyrażamy zdziwienie" >>
W tym roku galę pokazała TV Puls. W poprzednich latach bywało, że telewizyjnej transmisji nie było w ogóle. Do 2009 oraz w latach 2015–2016 ceremonia była transmitowana w TVP2.