Tomasz Knapik nie żyje. Konrad Szołajski: Ta osobowość i to, jak on te filmy czytał, jak umiał to opowiadać, z nami zostanie

- Tomek jest ostatnim albo jednym z ostatnich ludzi tego zawodu, którzy nieśli za sobą bardzo wiele. To po prostu była osobowość - wspomina w rozmowie z Gazeta.pl Konrad Szołajski, przyjaciel słynnego lektora, reżyser filmu "Głosy". Tomasz Knapik zmarł w wieku 77 lat.

- Byliśmy zaprzyjaźnieni, ja byłem w kręgu uczniów, przyjaciół mojego ojca. Ja nie uprawiałem tego zawodu, ale jako że wychowałem się w domu Lucjana Szołajskiego, który był jedną z czołowych postaci tego zawodu, to siłą rzeczy jego uczniowie, koledzy, byli gośćmi codziennymi, telefonicznie przynajmniej. Jednym z tych przyjaciół był Tomek Knapik - wspomina Konrad Szołajski. - Tomek jest ostatnim albo jednym z ostatnich ludzi tego zawodu, którzy nieśli za sobą bardzo wiele. To po prostu była osobowość. Lektorzy to byli wtedy ludzie, którzy byli bardzo starannie wybierani - ta najbardziej znana dwójka to byli Suzin i Szołajski - ale gdzieś tam doszusował potem do nich właśnie Tomek Knapik, potem także Maciej Gudowski, Janusz Szydłowski i ja ich wszystkich znałem. I jak dostałem propozycję, żeby zrobić film o moim ojcu, on był już bardzo chory i w zasadzie nie bardzo mógł brać udział w realizacji, Tomek mi bardzo pomógł  - mówi.  

Zobacz wideo Krystyna Czubówna, Tomasz Knapik i Maciej Gudowski. Rozmawiamy z czołówką polskich lektorów. Co im najbardziej utkwiło w pamięci przez te wszystkie lata?

Tomasz Knapik miał głos jak nikt inny. Szołajski: Był człowiekiem szerokich horyzontów i o ujmującej osobowości

"Nostalgiczny i zabawny zarazem portret odchodzącej grupy zawodowej - spikerów Polskiego Radia i lektorów Telewizji Polskiej. Kultowe głosy i chwila zadumy nad tym, co pozostało nam w pamięci: puste ulice w sobotnie wieczory, gdy emisja amerykańskiego filmu przyciągała wszystkich przed telewizory" - można przeczytać o filmie "Głosy" Konrada Szołajskiego. Film powstał w 2014 roku i jednym z jego bohaterów był właśnie Tomasz Knapik. - Byłem pracownikiem naukowo-dydaktycznym Politechniki Warszawskiej, ale ponieważ z Politechniki już odszedłem na wcześniejszą emeryturę, a zawód lektora jeszcze wykonuję cały czas, bardziej się czuję lektorem - opowiadał w "Głosach" Knapik.

- Tomek wystąpił w tym filmie i z rozmów z nim wyciągnąłem wniosek, który mi pozwolił na zbudowanie tego filmu - opowiedziałem w nim o zawodzie lektora. Tomek był tym człowiekiem, który mnie na tę ścieżkę naprowadził - opowiada Szołajski i dodaje:

On był nauczycielem akademickim, pracował na politechnice, trochę inaczej niż wielu innych spikerów-lektorów, nie był pracownikiem telewizji czy radia. Ta jego osobowość brała się też z tego, że był człowiekiem uczącym studentów. Miał dwa zawody - jeden dany mu przez naturę, bo był po prostu obdarzony niezwykłym głosem, rozpoznawalnym, a nieprzeszkadzającym. To jest właśnie cecha lektorów tamtego pokolenia. Dziś nie widzę takich osobowości.
 

Tomasz Knapik Tomasz Knapik: Nie można być drewnem. Lektor musi się trochę wciągać, trochę zabarwić

Wpadka Tomasza Knapika? Była! Chętnie opowiadał anegdoty o sobie i innych

- Ci ludzie mieli pewną kulturę w sobie, ogromną kulturę. Byli zainteresowani rozmaitymi sprawami: sztuki, muzyki, filmu, teatru, literatury... a Tomek był człowiekiem z politechniki. Co nie zmieniało faktu, że był oczytany, że był człowiekiem szerokich horyzontów, i o takiej ujmującej osobowości, łączącej powagę z dystansem i troszkę zabawowym stosunkiem. Do wszystkiego podchodził z lekką ironią, ale jak były sprawy poważne, potrafił zachować powagę - opowiada Szołajski i podkreśla, że pamięta jego anegdoty:

Był takim gawędziarzem od anegdot na temat różnych wpadek lektorskich. Zdarzyła się mu na przykład taka sytuacja, że gdy czytał na konfrontacjach filmowych [festiwal w PRL-u, podczas którego lektorzy czytali na żywo filmy - red.], przyszedł wcześniej z żoną na miejsce, by czytać "Leniuchy z żyznej doliny". Przez pierwsze 10-15 minut ten film nie miał dialogów, więc nie było tekstu do tłumaczenia. Siedząc w pokoju dla lektorów, Tomek komentował żonie "o, przyszły leniuchy", "o, widzisz, te leniuchy tam łażą, ja nie muszę tego czytać, bo tu nic się nie dzieje". I jak on to mówił, to w którymś momencie usłyszał straszliwe ryki na widowni, ponieważ jego mikrofon nie był "zamknięty" i publiczność słyszała jego komentarz, miała świetną zabawę, gdy on w sposób kompletnie nieformalny komentował poważną treść tego filmu.

- Inna anegdota, którą opowiada w moim filmie, dotyczy nie jego pracy, ale kolegi - kiedyś jeden z lektorów czytał film dla dzieci i przeczytał "były to trzy piękne dorodne kurewskie córy, przepraszam, królewskie". Gdyby się nie był poprawił, to pewnie nikt by nie zauważył, ale przez poprawkę był ryk śmiechu. Tomek umiał takie rzeczy wychwycić. On patrzył na świat z czułkami ustawionymi na takie zabawne momenty i jednocześnie był człowiekiem bardzo twardo stąpającym po ziemi - podkreśla reżyser "Głosów" i zwraca uwagę, że gdy on szukał pieniędzy na film "Dobra zmiana", Knapik bez wahania ruszył z pomocą. - Obok takich tuzów jak Piotr Fronczewski, Maja Komorowska, Krzysiek Kowalewski czy Olgierd Łukaszewicz wsparł nas krótkimi wypowiedziami, że trzeba się złożyć, by powstał film opisujący to, co się w Polsce dzieje. 

Tomasz Knapik Tomasz Knapik: Nigdy nie pracowałem jako lektor czy spiker na etacie, wiecznie z doskoku

Knapik wykładał na Wydziale Transportu PW, był doktorem elektrotechniki. Karierę spikera rozpoczął jeszcze przed maturą w radiowej Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował w Polskim Radiu, Telewizji Polskiej, jego głos można było potem usłyszeć także w innych stacjach telewizyjnych. Tysiące ludzi kojarzy go dzięki kasetom VHS, dialogom czytanym przez niego w filmach klasy B (a nawet C), które dziś mają status kultowych. W 2008  roku nagrał komunikaty głosowe dla systemu informacji pasażerskiej w pojazdach stołecznego ZTM, jego głos słyszą więc pasażerowie w autobusach i tramwajach jeżdżących po Warszawie.

Szołajski: Ta osobowość i to, jak on te filmy czytał, jak umiał to opowiadać, z nami zostanie

To jest z jednej strony wielka strata, ale z drugiej to jest coś takiego, że ta osobowość i to, jak on te filmy czytał, jak umiał to opowiadać, z nami zostanie. Ja nie myślę o Tomku jak o człowieku, który odszedł. Dla mnie to jest ten Tomek Knapik i mam go w oczach, jak siedzi u mnie przy kominku i opowiada te anegdoty. Jego poczucie humoru było niesamowite, on tym humorem sprawiał, że to przenikało wszystko, co robił. Nie zapomnimy Tomka.

Tomasz Knapik w przyszły czwartek skończyłby 78 lat. O śmierci lektora poinformował jego syn. "Był Głosem w naszych domach, naukowcem i wykładowcą Politechniki Warszawskiej. Ukochanym Ojcem i Dziadkiem" - czytamy. Jak informuje dziennikarz, Tomasz Knapik "odszedł we śnie, nad ranem". "Dołączył do mojej mamy" - napisał Maciej Knapik.

* Konrad Szołajski to reżyser, scenarzysta filmowy i dziennikarz radiowy. Jest synem Lucjana Szołajskiego, lektora filmowego i telewizyjnego. W latach 1993-1999 był trzykrotnie nominowany do Złotych Lwów.

Więcej o: