Kamil Durczok nie żyje. Dziennikarz miał 53 lata

Kamil Durczok nie żyje. Dziennikarz i publicysta zmarł 16 listopada w szpitalu w Katowicach - informacje te potwierdziły osoby z jego bliskiego otoczenia. Durczok, który w latach 2006-2015 szefował "Faktom" TVN, miał 53 lata.

Informację o śmierci Kamila Durczoka jako pierwszy podał portal Press.pl. Doniesienia potwierdziła rodzina dziennikarza. Joanna Chłądzyńska, rzeczniczka katowickiego szpitala, na której słowa powołuje się RMF FM, powiedziała, że Durczok "został przyjęty wczoraj o godzinie 13.45 na Izbę Przyjęć, przekazany na oddział Chorób Wewnętrznych, Autoimmunologicznych i Metabolicznych, a następnie przekazany na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego SUM w Katowicach". W nocy z poniedziałku na wtorek podjęto próbę reanimacji, jednak życia dziennikarza nie udało się uratować. 

Zobacz wideo Piosenki, wiersze, książki. Piękne utwory, które powstały po stracie bliskich

Kamil Durczok nie żyje. Wspomina go m.in. Krzysztof Skiba: Pogubiony człowiek, świetny dziennikarz

Kamil Durczok urodził się 6 marca 1968 roku w Katowicach. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach rozpoczął pracę jako dziennikarz w Radiu Katowice — wcześniej zdobywał doświadczenie w radiu studenckim. W roku 1993 dołączył do ekipy Telewizji Polskiej, gdzie pracował do 2006 roku. Stamtąd przeniósł się do TVN — w latach 2006-2015 szefował redakcji "Faktów"; w międzyczasie udzielał się w radiu, prowadząc programy m.in. w Trójce i RMF FM. 

Już w roku 2000 Durczok został laureatem nagrody Grand Press dla dziennikarza roku; na jego koncie były też liczne Telekamery (2002, 2003, 2006, 2007 oraz Złota Telekamera w roku 2008) i Wiktory (2001, 2004, 2005, 2006). Rok 2002 odznaczył dla Durczoka początek walki z chorobą nowotworową. Po latach i licznych kontrowersjach z jego udziałem dziennikarz przyznał, że zmaga się z depresją i chorobą alkoholową. 

Kamil Durczok Białaczka, oskarżenia o mobbing, problemy z alkoholem. Durczok zaliczał wzloty i upadki

"Napiszę prawdę, bo Kamilowi nic już nie zaszkodzi. Dzwonił do mnie, by przyjść i się napić. Dzwonili jego kumple z tekstem, że "Kamil zaprasza". Dzwonili też moi bliscy kumple ze Śląska, że jest impreza z Kamilem. Wykręcałem się jak mogłem, bo wiedziałem czym, się to skończy. Wielkim kacem i zawaleniem wszystkich spraw" - pisze na Facebooku Krzysztof Skiba. Satyryk wspomina, że Durczok nie poddawał się "mimo nałogu, który go zjadał i życia, które mu się kompletnie posypało".

Założył portal informacyjny, angażował się w akcje społeczne, był czynnym publicystą, komentował celnie scenę polityczną. Wytoczył procesy gazetom, które pisały o nim bzdury. Mimo zdarzającego się hejtu i ataków pokazywał swą jasną stronę mocy. (...)  Pogubiony człowiek, świetny dziennikarz, ulubiony cel ataku dla wielu, którzy nie mieli takiego talentu jak on. Jak to łatwo w Polsce doładować sobie akumulatory, gdy się widzi upadek bliźniego. A mało kto, był tak wysoko i tak nisko upadł. Choć upadł nie do końca, bo walczył

- podsumowuje Skiba. 

Durczoka w mediach społecznościowych żegnają także inni dziennikarze oraz politycy. "Przy wszystkich kontrowersjach, towarzyszących mu zwłaszcza w ostatnich latach, nikt nie może odmówić Kamilowi Durczokowi bycia prawdziwą osobowością w świecie dziennikarskim" - stwierdza Marek Belka, europoseł i były premier.

Kamil Durczok Dziennikarze i politycy żegnają Kamila Durczoka. "Prawdziwa osobowość"

Więcej o: