Do studia podjeżdża na koniu, na plecach niezmiennie nosi miecz, a w podróż zabiera eliksiry. Dawid Podsiadło spokojnie może konkurować o tytuł największego fana "Wiedźmina" z samym Henrym Cavillem. Artysta postanowił odkryć przed światem swoją bezgraniczną miłość do serialu Netfliksa, którego nowe odcinki możemy oglądać od 17 grudnia.
W rozbrajającym spocie, udostępnionym w mediach społecznościowych w piątkowy poranek, Dawid Podsiadło zapewnia wszystkich, że "Wiedźmina" po prostu lubi — psychofanem nie jest, co to, to nie. Przy okazji dodaje, że gdyby już miał zagrać w tej produkcji, musiałby być na ekranie dłużej niż 40 sekund. Maciek Musiał, siedzący razem z nim w wiedźmińskiej norze, przyjmuje ten przytyk z godnością. Trochę gorzej obsesję Dawida znosi jego zespół (lub, jak sam woli ich nazywać, "drużyna").
Na premierę nowej serii "Wiedźmina" musieliśmy czekać dłużej niż wszyscy planowali - zdjęcia na planie kilka razy trzeba było przerwać z powodu zakażeń koronawirusem. Netflix w oficjalnym streszczeniu zapowiada: Przekonany, że Yennefer zginęła w bitwie o Wzgórze Sodden, Geralt z Rivii zabiera księżniczkę Cirillę w najbezpieczniejsze miejsce, jakie zna - dom jego dzieciństwa w Kaer Morhen. To właśnie tam szkolono wszystkich wiedźminów. W międzyczasie trwa wojenna zawierucha: królowie, elfy, ludzie i demony walczą o panowanie na Kontynencie. Geralt nie ma jednak czasu za bardzo się nad tym zastanawiać, bo musi chronić Ciri przed czymś o wiele groźniejszym: tajemniczą mocą, którą księżniczka dopiero w sobie odkrywa i musi się nauczyć nad nią panować.
<<Reklama>> Saga o Wiedzminie dostępna jest w formie e-booków w Publio.pl >>