Na Tinderze Hayut podawał się za Simona Levieva, syna izraelskiego biznesmena Leva Levieva, który jest znany jako "król diamentów". Simonowi zarzuca się nakłanianie kobiet do przekazywania mu gotówki i kart kredytowych - przekonywał swoje ofiary, że jego życie jest zagrożone, a ich pieniądze miały zapewnić mu bezpieczeństwo: łącznie wyłudził od nich kilka milionów dolarów. Jak ustalili twórcy dokumentu "Oszust z Tindera", zanim rozpoczął podróże po Europie, udając playboya-milionera, Simon był Shimonem, synem ortodoksyjnego rabina z małego miasteczka niedaleko Tel Awiwu.
Simon został za swoje oszustwa postawiony przed sądem. Ostatecznie jednak odsiedział tylko pięć miesięcy z 15, na które został skazany w izraelskim więzieniu w 2019 roku. Trzy z jego ofiar oraz reporterzy norweskiej gazety "VG", którzy przyczynili się do postawienia Hayuta przed sądem, wystąpili w filmie w reżyserii Felicity Morris. Jej "Oszust z Tindera" od premiery 2 lutego ma coraz większą oglądalność i pojawia się w TOP10 najczęściej oglądanych na platformie produkcji w takich krajach jak Wielka Brytania czy Polska.
Netflix nie ograniczy się jednak tylko do emisji samego dokumentu. Poza tym ma udostępnić też miniserial, który zaprezentuje kulisy powstawania "Oszusta z Tindera", w którym twórcy prezentują wnikliwą analizę życia i metod stosowanych przez Hayuta. Każdy odcinek analizuje kolejne kłamstwa oraz sylwetki ludzi, którzy celowo - lub nieświadomie - mu pomagali. W pierwszym epizodzie "You Can’t Make This Up" więcej światła zostaje rzucone na tożsamość ochroniarza Petera oraz Avichaya, domniemanego "wspólnika" i przyjaciela z dzieciństwa.
>>> Więcej informacji na stronie głónej Gazeta.pl<<<
Jak się okazuje Peter jest tak naprawdę Polakiem - w filmie Felicity Morris użyte zostaje jego prawdziwe imię oraz liczne zdjęcia z Simonem. Piotr K. postanowił w związku z tym pozwać platformę. Reprezentuje go mecenas Joanna Parafianowicz, a skan napisanego przez nią pozwu trafił do sieci.
Jak czytamy na profilu Pokój Adwokacki: "Netflix bezprawnie wykorzystał wizerunek Piotra K. w filmie" - prawniczka podkreśla, że pomimo tego, że twórcy znali dane osobowe jej klienta (w dokumencie pokazano zdjęcie biletu lotniczego z jego nazwiskiem, które pada także w jednej ze scen filmu), nie tylko nikt nie zwrócił się do niego po zgodę na wykorzystanie wizerunku, ale też nie dano mu szansy, by odnieść się do sprawy "i zajęcia względem jej treści stanowiska (potwierdzenia lub zaprzeczenia stawianym w materiale tezom oraz wypowiedzenia się o ewentualnej roli pokrzywdzonego w opisanym procederze lub jej zaprzeczeniu)". Dlatego też Piotr K. domaga się od platformy: przeprosin, które mają być dostępne na stronie głównej Netfliksa przez 60 dni, dwóch milionów euro odszkodowania za doznaną krzywdę i kolejnego miliona za pozbawienie go możliwości dalszego wykonywania zawodu ochroniarza.
Netflix, póki co, nie komentuje sprawy.