Śledztwo, które dostaje do poprowadzenia w serialu "Odwilż" Katarzyna Zawieja, robi się bardziej skomplikowane, kiedy na jaw wychodzi, że martwa kobieta przed śmiercią urodziła dziecko, po którym ślad zaginął. Pytanie, gdzie ono się znajduje, czy żyje? Poszukiwania niemowlęcia stają się dla głównej bohaterki mocnym, choć początkowo nieuświadomionym impulsem do konfrontacji z własną sytuacją: samotnej matki, perfekcyjnej policjantki, a przede wszystkim – kobiety w momencie kryzysu po śmierci męża. Walka o dziecko okaże się dla niej walką o samą siebie. "Odwilż" to pierwszy polski serial wyprodukowany pod marką Max Originals - od 1 kwietnia można go oglądać na platfomie HBO Max. Poniżej przeczytacie naszą rozmowę z Katarzyną Wajdą, odtwórczynią głównej roli.
Katarzyna Wajda: Wiadomo, że spodobało mi się to, że główną postacią jest kobieta. Zawsze się marzy o takiej roli - Zawieja jest w prawie każdej scenie. Poważnie jednak mówiąc, najbardziej urzekły mnie kontrasty, które w niej walczą i które próbuje połączyć, choćby w tym, jak ustawia świat zawodowy i świat domowy. Ta bohaterka też ukrywa w sobie wielką tajemnicę, którą jako widzowie odkrywamy pomału. Nie mamy pełnego obrazu na dzień dobry, tylko zastanawiamy się, co jest jej problemem, dlaczego jest taka opryskliwa, zdystansowana, zamknięta w sobie - co to spowodowało? To jest fantastyczna postać do grania, mamy tutaj dużo rzeczy, które można w niej zawrzeć - ona nie jest jednoznaczna. Spodobała mi się też jej siła: z jednej strony jest wrażliwa i kobieca, z drugiej to też bardzo ostra policjantka. Ma taki szósty zmysł do tego, co robi i jest do tego zawzięta.
Przeszłam przez kilka etapów, kiedy się przygotowywałam. Jeszcze zanim przeczytałam scenariusz, to byłam fanką takich seriali jak "Mindhunter" czy "True Detective", duże wrażenie zrobiła na mnie rola Emily Blunt w "Sicario". Pomyślałam, że być może to ten klimat, który chcemy uzyskać, kiedy tak bardzo podążać za bohaterem. Zbliżamy się niemal do jego duszy, kamera nie boi się pokazać jego emocji.
Bardzo mi też zależało na tym, żeby przybliżyć się do policyjnego świata i pójść na strzelnicę. Chciałam wiedzieć, jak operuje się bronią, jak ją przeładowywać, poznać podstawowe BHP. Uznałam, że to wyraz szacunku wobec widza i tego zawodu. Postarałam się też doświadczyć codziennej policyjnej pracy, tego jak jest na komendzie, zaznać na własnej skórze tego, ile mają papierologii do zrobienia. To mi dało pierwszą warstwę, którą na siebie nałożyłam.
Trzeci etap to rozmowy z Xawerym. Tutaj nie było za dużo roztrząsania psychologii postaci. Wszystko, co miałam do zaproponowania, wyszło już na castingu, a Xawery bardzo mi zaufał, szedł za moją intuicją. Dużo za to rozmawialiśmy o fizyczności mojej bohaterki, o tym, jak chodzi, czy ma kobiecy, czy męski chód, czy jest szybka i impulsywna, jaki ma głos - niski czy wysoki, jak mówi - szybko czy wolno, czy się dziesięć razy zastanowi, zanim komuś odpowie, czy to jest konkret. To wszystko było ważne dla Xawerego i stworzyło całą Katarzynę Zawieję. To, co ona ma na zewnątrz, jej rytm, jest spójne z tym, jaka jest i z problemem, który w sobie nosi. A reszta powstała na planie, kiedy weszliśmy do tych wnętrz, poczuliśmy zapach komendy, zobaczyliśmy Szczecin i zaczęliśmy się ustawiać w relacjach.
Nie wydaje mi się, żebyśmy spotkali się z wyzwaniem, na które nie byliśmy gotowi. Ale pozytywnym zaskoczeniem dla mnie był Szczecin, który wręcz stał się osobnym bohaterem tego serialu. Uważam, że to bardzo fajne, że ten serial nie dzieje się w Warszawie, tylko w takim mieście. Mogliśmy pokazać jego ciemne i wstydliwe strony, ale też te piękne i zachwycające: te lasy, te przestrzenie, tę wodę. Przez to, że to nie jest tak opatrzone dla nas i dla widzów, jest też moim zdaniem wyjątkowe i tworzy ten świat bardzo realistyczne. No i mamy do tego tutaj takie skandynawskie klimaty.
On się wyjątkowo wsłuchuje w aktorów, jest bardzo otwarty na to, co proponujemy i podąża za naszą intuicją. Mówił mi: "ta Zawieja to jesteś ty, jeśli czujesz się z czymś źle, to powiedz to od razu, możesz być obrażona, możesz być ostra, to ty ją tworzysz". Ale na kompromisy nie idzie, kiedy chodzi o wizję w realizacji. On po prostu wie, jak ten serial ma wyglądać i konsekwentnie to realizuje. Pomimo trudności czy nieporozumień, absolutnie idzie po swoje. Ufam mu, bo uważam, że ma niesamowite wyczucie, jest odważny w tym, jak reżyseruje, a do tego nie boi się trudnych i nieoczywistych rozwiązań. Świetnie też wyczuwa i rozgrywa relacje między bohaterami. Zawsze nas pytał, jaki jest cel tej sceny, po co ona jest realizowana, co jest tu kluczowe, co chcemy osiągnąć, jaka tu jest relacja, czy jest prawdziwa, czy nie. I konsekwentnie to wcielamy w życie, bez żadnego politycznie poprawnego kompromisu.
Kombinowaliśmy, jak to ugryźć i jak powinna być ubrana. Co to powinno być, żeby to nie było stereotypowe, a jednocześnie charakterystyczne: czy to powinna być skóra i bardzo ciasne ubranie, czy coś innego. Padło na zieloną kurtkę po mężu - może nie każdy w serialu wychwyci, że to kurtka po Wojtku. Ale on się pojawia w tej kurtce w jednej z retrospekcji. Ta kurtka, tak jak i sama Zawieja, ma swoją historię. To nie jest nowy ciuch, tak naprawdę przeszkadza, jest trochę za duża, wiecznie rozpięta, w ogóle nie grzeje, nie podkreśla figury, ona po prostu jest czymś, co ona nosi i jest związane z postacią. Zawieja też nie nosi bluz z kapturem, tylko po prostu lubi swetry.
To coś o niej mówi, że ma jakąś potrzebę otulenia, o jakiejś kobiecości, ale nie seksownej. Ona jest bardzo praktyczna w tym, co robi. Tu nie chodzi o to, jak wygląda, tylko o sprawę do załatwienia. To jest konkret. My też widzimy, że ona bardzo się zaniedbuje, prawie nie je i nie pije, śpi bardzo mało. Jest w takim momencie życia, że nie umie o siebie zadbać.
Kwestia pokazania roli matki i tego, jak jest społecznie postrzegana. Kobiety często są bardzo zmęczone, samotne, pokrzywdzone i potrzebują wsparcia i miłości. Ale najbardziej wstydliwą rzeczą jest przyznanie się, że tego właśnie potrzebują. Bo jesteśmy oceniane przez społeczeństwo bardzo krytycznie.
Jak mamy mają dbać o potrzeby innych, zwłaszcza dzieci, kiedy czują, że dziś nie wstaną z łóżka, że dziś nie są w stanie zrobić obiadu i nie potrafią zadbać same o siebie? I taka też jest Zawieja. Ciągnie swój wózek dalej na zasadzie "dam radę, jakoś to będzie". Tymczasem największym wyzwaniem dla niej jest przetrwanie każdego kolejnego dnia. Jest pozamykana, nie chce sobie pozwolić na to, żeby przerobić życiową tragedię, bo musiałaby się rozkleić i załamać. W tym aspekcie ten serial porusza też temat przechodzenia żałoby, pozwolenia sobie nią, pozwolenia sobie na to, żeby nie być obecnym dla świata, żeby się w sobie zamknąć i przejść to, co przejść trzeba.
Podoba mi się to, że nie przypisujemy Zawiei do żadnej konkretnej roli społecznej, a w zasadzie prowadzimy to tak, że ona wręcz nie wypełnia tych ról, które by mogła. Nie jest do końca mamą, bo nie potrafi nią być, nie jest żoną, bo straciła męża, tak naprawdę jest samotna. W trakcie tej sprawy buduje siebie na nowo: to śledztwo to dla niej i dla widza nowa droga. W jakim kierunku pójdzie dalej, tego nie wiemy i to jest właśnie fajne.
W szkole aktorskiej byłam bardzo mocno zaszufladkowana i teraz czuję, że dzięki "Odwilży" udało mi się tej szuflady wyjść. Zawsze grałam takie role, jak Sasza w "Płatnonowie" czy Kuternóżka w "Biesach" - postaci niewinne, skrzywdzone przez los, które, mają w sobie łagodność, dobroć, spokój, ale też są słabsze w jakiś sposób, bywają ofiarami. Chciałam od tego uwolnić i pokazać, że też jestem w stanie nałożyć swoją wrażliwość na postać, która ma w sobie kontrasty, siłę i determinację. "Odwilż" jest dla mnie rolą życia, takim odbiciem i możliwością, żeby pokazać się z zupełnie innej strony, w czymś, w czym widz mnie jeszcze nie widział. Teraz mam okazję pokazać, że do takich ról pasuję, bo jako aktorka jestem plastyczna.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl >>.