Już niedługo na Netfliksie zawita druga część czwartego sezonu jednego z ulubionych obecnie seriali - "Stranger Things". O tym, czego widzowie mogą spodziewać się po ostatnich odcinkach najnowszej odsłony, opowiedział aktor wcielający się w jedną z głównych postaci serialu, David Harbour.
Zdaniem Harboura, który w produkcji gra rolę Jima Hoppera, fani "Stranger Things" będą zachwyceni tym, co zobaczą już w lipcu. - Jeśli jak na razie podobał ci się sezon czwarty, przygotuj się, ponieważ [ostatnie dwa odcinki - red.] będą najlepsze i sprawią, że to, co widziałeś do tej pory, w porównaniu z nimi, wyda się kiepskie - powiedział Harbour Agencji Reutera i dodał: - To dzieło sztuki, jest piękne, jest epickie...
Więcej aktualnych wiadomości dotyczących świata kultury znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Pierwszymi siedmioma odcinkami serialu fani mogli delektować się już w maju, a druga część czwartego sezonu "Stranger Things" (czyli pozostałe dwa epizody) pojawi się na Netfliksie już 1 lipca. Na temat tego, czego można się po niej spodziewać, wypowiedzieli się niedawno także twórcy produkcji, czyli bracia Duffer.
- Ostatni odcinek ma więcej scen z efektami specjalnymi, niż mieliśmy w całym poprzednim sezonie. Mamy tam trwający godzinę kawałek, który się nie kończy - mówił Matt Duffer w rozmowie z "Empire". Podkreślił także, że napięcie budowane w epizodzie wystarczyłoby, by obdzielić nim film pełnometrażowy. Nic dziwnego, epizod ma trwać aż 98 minut.
Duffer dodał także, że choć nie chce zdradzać zbyt dużo na temat nadchodzących odcinków, to "naprawdę martwiłby się o bohaterów w drugiej części". - Mam nadzieję, że widzowie już to wyczuwają, bo to mroczniejszy sezon, a dzieciaki nie są już dzieciakami - powiedział.
<<Reklama>> Ebooki o serialu Stranger Things dostępne są w Publio.pl >>