Gwendoline Christie nie ma łatwego zadania - wizerunek Toma Ellisa naprawdę zrósł się z postacią Lucyfera. Widzowie tak bardzo lubili go w tej roli, że kiedy stacja Fox po trzech sezonach zrezygnowała z dalszej produkcji serialu "Lucyfer", zorganizowana została fanowska kampania "Save Lucifer". W jej efekcie prawa do serii wykupił Netflix i dokręcił jeszcze trzy sezony. Dlatego też wiele osób było szczerze rozczarowanych, kiedy ogłoszono, że to nie Ellis będzie grał w adaptacji "Sandmana".
Zacznijmy od tego, że obydwa seriale - "Lucyfer" i "Sandman" - opierają się o twórczość Neila Gaimana i tak naprawdę jednego bez drugiego by nie było. Jako pierwszy pojawił się "Sandman" - publikacje zaczęły wychodzić jeszcze w 1989 roku. T opowieść o Śnie - władcy krainy marzeń sennych. Ta postać wzorowana jest na znanym z niemieckiego folkloru Piaskunie. W opowieści Gaimana najczęściej nazywany jest Morfeuszem, choć przybiera także inne imiona. Pochodzi z rodziny Nieskończonych - to rodzeństwo, a każdy z nich jest personifikacją jednego z elementów rzeczywistości. Poza Snem spotykamy też Los, Śmierć, Zniszczenie, Rozpacz, Pożądanie i Malignę (która wcześniej była Marzeniem). W tej historii pojawia się też oczywiście Lucyfer.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Postać na tyle szybko zyskała sympatię czytelników, że zdecydowano o stworzeniu osobnej serii komiksów jej poświęconej. Tę Gaiman tworzył z Samem Kiethem i właśnie na jej bazie powstał tak lubiany serial, który Netflix uratował przed przedwczesną kasacją. Łatwo zrozumieć, że wiele osób się przyzwyczaiło i dlaczego widzowie oczekiwali, że w ekranizacji "Sandmana" pojawi się ponownie Tom Ellis. Wyjaśnianiem sprawy zajął się Neil Gaiman, który swego czasu na Twitterze tłumaczył:
Teologia i kosmologia 'Lucyfera' znacząco różni się od tej w 'Sandmanie'. Faktycznie czerpie inspiracje z 'Sandmana', ale nie da się postaci Lucyfera łatwo przemodernizować, tak żeby znowu pasowała do świata Sandmana. Wydawało nam się, że łatwiej i fajniej będzie to zrobić tak, że Lucyfer w 'Sandmanie' bardziej będzie przypominać... cóż, Lucyfera z 'Sandmana'.
Dlatego też showrunner Allen Heinberg zaproponował rolę Gwendoline Christie. Podkreślał w rozmowie z "Empire", że w komiksie Lucyfer jest postacią bardzo androgyniczną i ma w sobie dużo charyzmy słynnego w czasach glam-rocka z zamiłowania do makijażu i fantazyjnych strojów Davida Bowiego. "Retorycznie więc się zapytałem - kto jest większą gwiazdą rocka niż Gwendoline Christie" - tłumaczył. Osobom, którym szczególnie przeszkadza kwestia zmiany płci postaci Lucyfera, aktorka przytoczyła wypowiedź autora serii:
Neil Gaiman jasno podkreślił, że Lucyfer to upadły anioł i jako anioł nie ma żadnej płci. A ja mogę grać androgyniczne postaci. Wiemy to z 'Gry o tron', taki mam wygląd. Mam nadzieję, że to pomogło w tworzeniu tej postaci.
Niektórzy czytelnicy zarzucali jednak pisarzowi, że zgodził się na taką zmianę za duże pieniądze. "Czy sam nie mówiłeś, że nie znosisz, kiedy zmieniają bohaterów w stosunku do tego, jak to wygląda w materiale źródłowym? Netflix musiał dać ci czek na pokaźną sumę, skoro zapomniałeś o własnych słowach" - napisał jeden z nich. Gaiman nie miał problemu z odpowiedzią:
Jak dokładnie postać się zmieniła? Czy chodzi o penisa? To w porządku. Lucyfer w komiksach nie ma penisa i nie wydaje mi się, żeby Gwendoline Christie miała penisa. Dialogi są te same, więc chodzi o to, że Gwendoline jest wyższa niż Lucyfer w 'Sandmanie' - tak?
Ona sama była zachwycona propozycją zagrania tej postaci. "To rola o dużym kalibrze, trudno ją czymś przebić - no może postacią Boga. Poza tym fajnie jest być okropnym" - podkreślała w rozmowie z "Empire". Na kilka dni przed premierą "Sandmana" Netflix udostępnił kawałek czwartego odcinka nowego serialu. To scena rozgrywająca się pomiędzy tytułowym bohaterem, a właśnie Lucyferem:
Faktycznie, Gwendoline Christie wygląda, jakby miała frajdę z tego, co gra. Widać też znaczącą różnicę w tym, jak postać została przedstawiona. W "Lucyferze" główny bohater był wysportowanym, ubranym w dobrze skrojone garnitury brunetem z dużym zamiłowaniem do alkoholu i seksu. Mówił z brytyjskim akcentem i sprawiał wrażenie bardziej niesfornego niż niebezpiecznego czy złego. W interpretacji Gwendoline Christie Lucyfer przypomina z zachowania bardziej Dolores Umbridge z "Harry'ego Pottera" niż to, jak grał to Tom Ellis. Wielu z nas może się zgodzić, że ta postać to było zło w czystej postaci. Z jednej strony wydaje się być niewiniątkiem o słodkim głosiku, z drugiej - czuć bezczelną złośliwość. Do tego charakteryzacja postaci zgadza się z tym, jak została ona narysowana przez Sama Kietha i Mike'a Dringenberga w pierwszym tomie "Sandmana".
W obsadzie nowej produkcji poza Gwendoline Christie w roli Lucyfera zagrają także: Tom Sturridge jako Sen, Vivienne Acheampong jako Lucienne, Charles Dance jako Roderick Burgess, Sanjeev Bhaskar jako Kain, Asim Chaudhry jako Abel i Boyd Holbrook jako Koryntczyk. Premiera już 5 sierpnia.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.