Sean Bean z kontrowersyjną opinią o scenach intymnych. Aktorki oburzone

W wywiadzie dla "The Sunday Times" Sean Bean, znany z "Wadcy Pierścieni" czy serialu "Gra o Tron", przedstawił swoją opinię na temat koordynowania scen zbliżeń na planie. Gdy temat opisały media, cytatem zainteresowały się współpracujące z nim w przeszłości gwiazdy. Podejście Beana jest dla nich w tej branży nie do przyjęcia i znacząco zagraża bezpieczeństwu aktorek.

Znany z roli Boromira we "Władcy Pierścieni" i Neda Starka w "Grze o tron" Sean Bean podzielił się w jednym z ostatnich wywiadów swoją opinią na temat kręcenia scen łóżkowych. Nawiązał do działalności koordynatorów intymnych zbliżeń, którzy pomagają aktorom na planie grać w takich sytuacjach przekonująco, ale jednocześnie dbają o ich komfort. Bean wyjaśnił, że nie jest fanem takich działań i przynoszą one skutek odwrotny do zamierzonego. Zdanie aktora skomentowały w mediach społecznościowych współpracujące z nim w przeszłości kobiety, a także niepowiązane ze sprawą gwiazdy.

Zobacz wideo Za co odpowiadają koordynatorzy intymności? Popkultura Extra

Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Czy zbyt duża mechaniczność scen intymnych jest problemem?

Zdaniem Beana koordynatorzy scen intymnych "psują spontaniczność" i "rujnują naturalny sposób zachowywania się kochanków". W momencie, gdy aktorzy są instruowani, jak powinni grać, "zbliżenie zostaje sprowadzone do technicznego ćwiczenia". To według aktora dodatkowo go hamuje, bo zamiast postępować instynktownie, musi też zwracać uwagę na inne aspekty. Gwiazda "Gry o Tron" nie odniosła się do kwestii komfortu partnerek na planie ani ich bezpieczeństwa.

Anne Heche Anne Heche w "ekstremalnie krytycznym" stanie. Nowe informacje

Aktorka, która pojawi się w nadchodzącym serialu z universum Marvela "She-Hulk", Jameela Jamil, odniosła się do tego aspektu kontrowersyjnej wypowiedzi Beana. Oburzył ją fragment, w którym zarzuca inscenizowanym zbliżeniom zbyt dużą mechaniczność. "To powinno być tylko techniczne. Takie jest zadanie. Jako aktorzy mamy sprawić, by nie wyglądało to mechanicznie, ale nikt nie chce intymnych scen improwizowanych po omacku..." - napisała w tweecie pod artykułem Variety na ten temat.

Spontaniczność a komfort aktorek na planie

Wkrótce głos zabrała także oburzona Rachel Zegler.

Koordynatorzy intymności stwarzają dla aktorów bezpieczną przestrzeń. Byłam niezmiernie wdzięczna za ich obecność podczas kręcenia "West Side Story" – okazywali wsparcie nowicjuszowi takiemu jak ja i edukowali tych wokół mnie, którzy mieli już wieloletnie doświadczenie.

Olivia Newton-John i John Travolta Olivia Newton-John nie żyje. Aktorka z "Grease" miała 73 lata

Odniosła się także bezpośrednio do słów Beana i jego przekonania, że spontaniczność jest skuteczną metodą aktorską w przypadku scen seksu: "Spontaniczność w scenach intymnych może być niebezpieczna. Przejrzyj na oczy".

Choć Zegler dziś jest pełnoletnia, warto dodać, że pierwsze doświadczenia ze scenami zbliżeń w branży zebrała o wiele wcześniej. Aktorka w momencie kręcenia scen intymnych na potrzeby wspomnianego remake'u "West Side Story" w reżyserii Stevena Spielberga miała zaledwie 17 lat, a jej partner, Ansel Elgort, 25. Po premierze filmu pojawiły się doniesienia, że Elgorta oskarżono o przemoc seksualną za działania wobec nastoletnich dziewczyn w 2014 roku. Rachel Zegler przyznała, że był to dla niej spory cios.

Wypowiedź Seana Beana a ruch #MeToo

Osoba prowadząca wywiad z Beanem zwróciła uwagę, że obecność koordynatorów zbliżeń na planie była odpowiedzią środowiska filmowego na ruch #MeToo i liczne oskarżenia o molestowanie. Mieli zapewnić bezpieczeństwo aktorom i aktorkom, a przede wszystkim zapobiegać nadużyciom w przyszłości. W odpowiedzi Bean odniósł się do współpracy z Leną Hall w "Snowpiercerze".

- Przypuszczam, że wszystko zależy od aktorki. Hall miała w przeszłości doświadczenia z musicalem i kabaretem, więc podejrzewam, że była gotowa na wszystko - powiedział. Co więcej, Bean przywoływał współpracę z Hall na poparcie swoich tez w kontrowersyjnym wywiadzie. Według niego twórcy "Snowpiercera" niepotrzebnie ocenzurowali scenę z mango (wycięli z niej kilka fragmentów). Dodał, że właśnie podczas wyciętych scen improwizował i irytuje go, gdy jego "najlepsze pomysły zostają poddane cenzurze". Cytaty skomentowała sama zainteresowana, by uniknąć nieporozumień. Wyjaśniła, że choć czuła się komfortowo podczas pracy z Beanem, nie oznacza to, że uważa obecność koordynatorów scen intymnych na planie za zbędną.

Jeśli będę czuć się komfortowo w obecności mojego partnera w danej scenie i innych osób w pomieszczeniu, nie będę potrzebować osoby koordynującej. Ale jeśli jakakolwiek część mnie poczuje się dziwnie, obrzydliwie, nadmiernie odsłonięta, to zakwestionuję konieczność sceny albo poproszę o koordynatora

- napisała w poście na Twitterze. Dodała też, że nie należy zapominać, że aktorzy, jak w życiu, mają różne potrzeby i granice, a ich doświadczenia mogą się różnić. Nie należy więc odmawiać im prawa wyboru i z góry rezygnować z obecności koordynatorów scen intymnych.

Sean Bean nie odniósł się do słów koleżanek z branży.

Więcej o: