Serialowe "guilty pleasure", czyli każdy ogląda, a mało kto się przyznaje. Czego się wstydzimy?

Zanim spopularyzowały się platformy streamingowe, mieliśmy ograniczony dostęp do seriali, a w telewizji królowały tasiemce polskie, amerykańskie, latynoskie. I biły rekordy popularności! Obecnie do takich gatunków przyznajemy się dużo mniej chętnie, a co robimy w ukryciu? W sercu wciąż mamy specjalny kącik dla produkcji rozrywkowych.

Guilty pleasure, czyli przyjemność z jednoczesnym poczuciem winy. W przypadku seriali oznacza sięganie po produkcje niezbyt ambitne, ani pogłębione, za to dostarczające nam rozrywki. Ta kombinacja powoduje, że mamy pewne poczucie straty czasu i zawstydzenia z wyboru. I nie za bardzo chcemy rozmawiać o tych swoich serialowych grzeszkach.

Back to school

Nie wiedzieć, czemu school drama przyciąga również dorosłych. Może to kwestia sentymentów z czasów "Jeziora marzeń" i "Asów z klasy"? Jednym z najpopularniejszych współczesnych seriali tego typu jest "Szkoła dla elity", dostępna na Netflksie i będąca w jego czołówce najchętniej oglądanych produkcji. Jest to serial hiszpański, w którym wyraźnie można zauważyć bardzo telenowelowate nuty. Wielki powrót nowej wersji "Plotkary" jednocześnie przypomniał o poprzedniej. A jest to guilty pleasure w wersji hard, ale jakoś tak... Da się to jednak oglądać i tu też pewnie działa sentyment.

Serial wyprodukowany przez HBO bił rekordy popularności, mimo że jednocześnie osiągał rekordy absurdalnych zwrotów akcji. O ile kiedyś jego oglądanie do pewnego momentu było powszechne, to obecnie już nie za bardzo chcemy się tym chwalić.

Dziewczyńskie historie

Seriale o przyjaciółkach to prawdziwy wabik. Mniej lub bardziej dramatyczne, ale te skomplikowane słodko-gorzkie relacje, dostarczają dziwnej kombinacji zaciekawienia, żenady, ale i rozczulenia. Jednym z takich są "Słodkie kłamstewka", typowy, klasyczny guilty pleasure, który mimo wszystko przyciąga. Człowiek ogląda, a w trakcie ciągle powraca, niczym natręta mucha, myśl: najwyższa pora to wyłączyć. Jednak kolejny zwrot akcji zmusza do pozostania przy odbiornikach. 

"The bold type" ("Dziewczyny nad wyraz") jest nieco wyższych lotów, choć wciąż mieści się w ramach guilty pleasure. Można powiedzieć, że po trosze jest to następca "Seksu w wielkim mieście", bo mamy tu trzy przyjaciółki żyjące w Nowym Jorku, które pracują w kobiecym czasopiśmie. Z tego powodu też dziewczyny są pięknie wystylizowane, osiągają sukcesy, zaliczają dramaciki sercowe i konflikty. Do dziewczyńskiego guilty pleasure zalicza się też "Gilmore girls", które doczekało się kilka lat temu kontynuacji po latach. Poprzednie "Gilmore Girls" miało ogromną rzeszę fanów i było całkiem urocze. Kontynuacja to prawdziwy koszmarek, w którym trudno rozpoznać charaktery znanych przed laty bohaterek.

Zobacz wideo Seriale idealne na lato

Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl 

"Emily w Paryżu", to bardzo popularna produkcja Netfliksa. Paryż, stylizacje, urokliwe restauracje, kompletnie odrealnione sytuacje, romanse. Za guilty pleasure połączone nawet z odrobiną masochizmu można też uznać "And just like that" ("I tak po prostu..."), kontynuację "Seksu w wielkim mieście". Nie zdobył dobrych ocen krytyków, ale ma powstać drugi sezon. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina, linkujemy stronę: https://pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: