Ogórek pochwaliła się dyplomem córki i "wiadomością z Oxfordu". Szybko zrobiło się mniej prestiżowo

Magdalena Ogórek postanowiła pochwalić się w mediach społecznościowych sukcesem swojej córki. "Dzielę się z Państwem, gdyż pękam z dumy" - napisała, publikując dyplom córki z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Gwiazda TVP Info nie przekazała jednak informacji, że jej dziecko ukończyło płatny, letni kurs, dostępny dla wszystkich. To niemal od razu odkryły osoby komentujące jej post. "Widzę, że zazdrość zupełnie umysł zalewa" - odpisała krytykom w jednej z wiadomości.

"Ten moment, gdy w mailu znajdujesz wiadomość z Oxfordu pełną pochwał dla Córki. W debacie na sali sądowej okazała się najlepsza. W grupie była jedyną Polką. Za 10 dni kończy 17 lat. Mama dostała mail, Córka dyplom. Dzielę się z Państwem, gdyż pękam z dumy" - napisała Ogórek (pisownia oryginalna), udostępniając w mediach społecznościowych dyplom córki. Zamazała na nim niektóre dane.

Magdalena Ogórek chwali się dyplomem córki. Ukryła jeden szczegół

Uwagę komentatorów  przykuły zamazane fragmenty zdjęcia dyplomu. Poza danymi wrażliwymi ukryte były również logo uczelni oraz napis "Summer School", czyli szkoła letnia. Wśród komentarzy użytkownicy Twittera zaczęli krytykować prezenterkę TVP, inni z kolei próbowali wyjaśnić, że ukryła ważną informację.

"Vanity Fair. Ludzie jak pani są naprawdę biedni, bo smutni, żyją dla 'fame'. Nie chce Pani pokazać, że to tylko Summer School?", "Pochwaliła się wielkim sukcesem córki, ale ukryła, że to tylko 2-tyg. letni kurs dla dzieciaków (za prawie 10 tys. funtów!), bo przecież samo "Oxford College" brzmi dumniej" - to niektóre z komentarzy.

"To są letnie PŁATNE kursy dla każdego, bez ŻADNEJ weryfikacji, czyli można na nie pojechać nawet, jak się słowa po angielsku nie umie powiedzieć (trzeba tylko co innego wpisać do zgłoszenia), po prostu kto płaci, ten jedzie i wszystkich chwalą, każdy coś wygrywa" - napisała jedna z osób.

"Już nie brzmi tak prestiżowo" - brzmiał jeden z komentarzy.

 "Przecież to jest dyplom ze szkoły letniej, która ma tyle wspólnego z Oxfordem, że była tam organizowana. Strasznie to krindżowe. Najpierw pisze pani, żeby uszanować prywatność swoją i córki (podczas procesu pani byłego męża), a potem sama publikuje prywatne info w sieci" - napisała jedna z komentujących.

Ogórek postanowiła odpowiedzieć: "Tak jest. Każdy może sobie zorganizować tam szkołę. I potem podpisać: Oxford. I maile wysyłać ze skrzynki Uniwersytetu. A Oxford patrzy i nie reaguje. A niech mi pani powie, ile to tej rtęci jest w Odrze?". I dalej: "(...) Dziwię się Pani jako matce. Daje to Pani coś? Ja będę nadal dumna, a Pani nadal sfrustrowana".

W dyskusji pod postem Ogórek próbowała też tłumaczyć, dlaczego ukryła logo.

"Widzę, że zazdrość zupełnie umysł zalewa. Przecież masz napisane, że dziecko ma 17 lat. W dodatku jest sierpień. Zamalowane zostały dane wrażliwe. Nie zazdrość, tylko poświęć swojemu dziecku czas, a zdobędzie szczyty. Warto!" - napisała.

Więcej o: