Matt Smith jako zaledwie 26-letni aktor został wybrany 11. Doktorem Who. To jest główny bohater brytyjskiego serialu kręconego od lat 60. i przez wielu fanów fantastyki traktowany jak świętość. Później aktor zabłysnął jako niesforny książę Filip w "The Crown". Wiele osób miało wątpliwości, że ten wysoki mężczyzna o wyglądzie brytyjskiego dżentelmena będzie w stanie udźwignąć rolę czarnego charakteru w "Rodzie smoka".
Szybko jednak okazało się, że specjaliści od castingu z HBO wiedzą, co robią, a Smith stał się jednym z największych ulubieńców widzów. Jako książę Daemon Targaryen, młodszy brat króla Viserysa oraz pierwszy w kolejce następca tronu, jest opisywany jako "niezrównany wojownik i jeździec smoków". W praktyce jest też demoniczny (niektórzy nazywają go już zresztą nie Daemon, a Demon Targaryen) i bardzo charyzmatyczny. Choćby w trzecim odcinku pokazał umiejętności walki, a w czwartym...
W czwartym, najnowszym odcinku "Rodu smoka" scenarzyści postanowili rozszerzyć wątek, który został zarysowany już na samym początku. Daemon, który jest młodszym bratem Viserysa, był pokazany jako krnąbrny i bezwzględny książę, który łagodniał jednak nieco w towarzystwie swojej siostrzenicy Rhaenyry (w tej roli Milly Alcock). Mocno wyczuwalna było też między wujem i siostrzenicą chemia, która w prawdziwym świecie zdecydowanie nie powinna pojawiać się między członkami rodziny.
Twórcy "Gry o tron" (a tak naprawdę pisarz George R.R. Martin), pierwszego serialu o Targaryenach, pokazali widzom jednak, że za nic mają takie zasady. Tam seks uprawiali bliźniacy Cersei i Jamie Lannistrowie. Teraz Deamon postanowił pokazać nastoletniej siostrzenicy, co dzieje się poza zamkiem, w domu uciech. Kusi niedoświadczoną Rhaenyrę, która poddaje się pieszczotom. W pewnym momencie Deamon jednak rezygnuje z "pójścia na całość", co sprawia, że księżniczka - która przecież jest obwołana następczynią Viserya - po powrocie do pałacu daje ujście napięciu seksualnemu ze strzegącym jej sypialni Ser Cristonem Colem. I tu ona nadużywa swojej władzy - zarówno tej nadanej jej z pochodzenia, jak i tej, którą zapewnia jej uczucie strażnika względem księżniczki.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
I tak, jest w tym odcinku seks - i to stosunkowo (sic!) mało wyuzdany jak na to, co już można było oglądać w "Grze o tron", no ale jednak zakazany. Twórcy pokazali dzięki temu kilka rzeczy - m.in. zwrócili uwagę na nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn w tej sferze. Kilkukrotnie padają słowa, a nawet krzyki, na temat tego, że gdyby Rhaenyra była mężczyzną, nie byłoby w ogóle skandalem jej wyjście poza mury czy uprawianie seksu przed ślubem, jak robił to choćby jej ojciec. Jest też kwestia kupczenia jej "cnotą" - chociaż jest następczynią tronu, może być w przyszłości najpotężniejszą osobą w Siedmiu Królestwach, to nie decyduje o sobie ani w kwestii swojego ciała, ani zamążpójścia. Bo seks to sprawa polityczna. I Deamon doskonale o tym wie.
Także ten kazidodrczy związek tylko częściowo opiera się na wzajemnym przyciąganiu - Deamon w pewnym momencie przyznaje przed bratem, że chętnie poślubi siostrzenicę, co de facto zapewniłoby jemu miejsce na Żelaznym Tronie. Być może przez te wszystkie lata "urabiał" Rhaenyrę właśnie po to, by mieć taką "furtkę", władzę nad młodą dziewczyną? Okazuje się, że księżniczka też szybko się uczy... gdy ojciec zmusza ją w końcu do zgody na poślubienia politycznego sojusznika, ta wykorzystuje ten układ dla swoich politycznych celów. Wie już, że jako kobieta nie będzie mogła pozwolić sobie na to, co chce, więc przynajmniej będzie starała się na tym coś ugrać...
Prawie niezauważalna w tym wszystkim, będąca tłem dla orgii Daemona i księżniczki, jest scena, w której młoda Alicent uprawia seks z mężem, sędziwym i pokrytym ropiejącymi ranami królem. Ona dosłownie nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii. Małżeński gwałt to jej codzienność - królowa nadal jest przecież poddaną króla, której powinnością jest rodzić mu następców tronu.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina