Najnowszy odcinek "Rodu smoka" na portalu IMDb dostał już od widzów niemal 19 tysięcy głosów. Fabuła przypadła im do gustu, bo średnia ocena wynosi 9,4/10. By nie psuć przyjemności z oglądania, zacytujemy tylko krótkie streszczenie od stacji: "Gdy rodziny zbierają się w Driftmark na pogrzebie, Viserys wzywa do zakończenia walk wewnętrznych, a Alicent domaga się sprawiedliwości". W sieci jednak widać, że wiele osób jest poirytowanych tym, że bardzo dużo scen było tak ciemnych, że prawie nic nie było widać.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
"Chciałbym wiedzieć, ile HBO wydało na najnowszy odcinek 'Rodu smoka', tylko po to, żeby nikt niczego tam nie zobaczył", "Kocham telewizję, kocham patrzeć na telewizor i widzieć tylko ten ekran", "Już rozumiem, że 'Ród smoka' najlepiej jest oglądać dosłownie w środku nocy" - piszą na Twitterze widzowie, którzy są niezadowoleni ze zbyt mrocznych ujęć.
"Na planie vs na ekranie. Aż się łezka w oku kręci, bo przywołuje wspomnienia z pamiętnego odcinka ostatniego sezonu 'Gry o tron'" - czytamy też na profilu Kinofilia.
Jeden z użytkowników napisał, że wymaga zadośćuczynienia:
Potrzebuję od HBO Max pisemnych przeprosin za dosłownie cały odcinek czarnego ekranu. To jest po prostu śmieszne.
W przypadku tego komentarza HBO odpowiedziało:
Dziękujemy, że się z nami kontaktujesz w sprawie nocnej sceny w siódmym odcinku 'Rodu smoka'. Przyciemnione oświetlenie było celowym zabiegiem artystycznym - dziękujemy!
Warto podkreślić, że za zbyt ciemny odcinek "Rodu smoka" odpowiada ten sam reżyser, który nakręcił niesławny z powodu mrocznych ujęć epizod z bitwą o Winterfell z finału "Gry o tron". Miguel Sapochnik ewidentnie nie daje stacji HBO ingerować w swoją wizję artystyczną.
- Akcja serialu toczy się w średniowieczu, a więc nie ma prądu i jedynym źródłem światła jest ogień. Kiedy światło odbija się od podłogi, malowane przez nie wzory wyglądają zjawiskowo. Właśnie dlatego polewano wodą wszystkie powierzchnie - wewnątrz, na zewnątrz i w hali zdjęciowej, żeby odbijane przez nie światło stworzyło pożądany efekt. Poza tym wszystkie moje kostiumy, kostiumy innych członków obsady i ozdobne hafty zostały ręcznie wykonane. Nawet ostrza mieczy, w których odbijało się światło lub zdobiący je grawerunek były oglądane po kolei przez kilka osób, żeby ocenić, jak wypadną na małym ekranie. Tak, to zrobiło na mnie ogromne wrażenie - opowiadała o pracy na planie "Rodu smoka" w wywiadzie dla Gazeta.pl Milly Alcock.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.