Polski dubbing bywa zmorą lub błogosławieństwem. Miłośnicy kina podkreślają, że w filmach fabularnych zabija atmosferę, w serialach razi sztucznością, a w kreskówkach nie dorównuje oryginalnym dialogom. W wielu przypadkach polska wersja językowa, najczęściej długometrażowych filmów animowanych, nie tylko dorównuje pierwowzorom, ale nawet je przebija. Niektóre teksty na stałe zagościły w mówionej polszczyźnie, stając się ponadczasowe. Wszystko dzięki dialogistom, którzy postanowili dopasować wypowiadanie przez bohaterów kwestie do polskich realiów.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Co łączy rodzime wersje dialogów z "Madagaskaru", "Shreka", "Uciekających kurczaków" czy "Rybek z ferajny"? Ten sam dialogista - Bartosz Wierzbięta. Wykorzystując doświadczenie nabyte dzięki zawodowi tłumacza i wrodzone poczucie humoru, stworzył teksty, bez których dziś nie wyobrażamy sobie ulubionych komedii z dzieciństwa. Jest zdania, że język potoczny to klucz do sukcesu, a tłumaczenie musi zostać zakorzenione w naszej kulturze, w szczególności popularnej, by ścieżki dialogowe były jak najlepiej zrozumiałe dla polskiego odbiorcy.
Choć Wierzbięta dziś sam jest reżyserem dubbingu, w przeszłości współpracował z wykonującą ten zawód Joanną Wizmur. Wielokrotnie podkreślał, że bez jej pomocy filmy, które tłumaczył, nie odniosłyby na naszym rynku tak spektakularnych sukcesów. Największy? Przekonanie Polaków, że polski dubbing może być dobry. W wywiadzie ze Stopklatką dialogista przyznał, że przed premierą "Shreka" opinia o nim nie była najlepsza, bo w kraju ludzie byli przyzwyczajeni do kiepskich kreacji aktorskich w dubbingu filmów i seriali z lat 90. Od czasu znakomitych ról Zbigniewa Zamachowskiego (Shreka), Jerzego Stuhra (Osła) i Agnieszki Kunikowskiej (Fiony) sytuacja diametralnie się zmieniła, bo polska szkoła dubbingu jest uważana za jedną z najlepszych na świecie.
Można powiedzieć, że Polska rzeczywiście dubbingiem stoi. Dotyczy to szczególnie poprzednich okresów. Dziś może trochę się to zmienia, ale wciąż potrafimy świetnie pokładać głosy
- powiedział kiedyś portalowi Na Temat Ryszard Olesiński, którego głosem mówił Scooby Doo czy Smerf Osiłek. Oto kilka przykładów, za które pokochaliśmy polskie wersje językowe ulubionych animacji.
"Shrek" Wierzbięty zapoczątkował trend na liczne nawiązania do rodzimej popkultury. Każdemu, kto obejrzał pierwszą część, w pamięć zapadła scena torturowanego Ciastka, który przerażony przyznaje, że "Żwirek kręci z Muchomorkiem". W oryginale znalazło się tam nawiązanie do angielskiej rymowanki dla dzieci "The Muffin Man", jednak to odniesienie do znacznie lepiej znanej Polakom animacji sprawiło, że tekst dziś uznaje się za kultowy. Podobnie jest z tłumaczeniem krainy baśniowej krainy Farfaraway, nawiązującej do klasycznego wstępu anglojęzycznych baśni, w polskiej wersji analogicznie nazwanej Zasiedmiogórogrodem.
Nie można zapomnieć, że scenarzyści postanowili też puścić oko w stronę aktorów dubbingowych. Grający Osła Jerzy Stuhr miał okazję powtórzyć słynną frazę z "Seksmisji", "kobieta mnie bije", co nie umknęło uwadze dorosłych widzów. W drugiej części serii o ogrze nastąpiła powtórka: gdy Shrek wącha jedną z magicznych mikstur, Osioł ostrzega go znacząco: "w tym mogą być promile". To nie koniec aluzji. Po spożyciu magicznej mikstury Osioł podśpiewuje na melodię "Śpiewać każdy może" Jonasza Kofty, że latać również może każdy. Ten utwór Stuhr wykonał podczas festiwalu w Opolu w 1977 roku.
Nawiązania do znanych Polakom przebojów to popularny zabieg. Osioł Stuhra nuci również czołówkę z "Na dobre i na złe", a także cytuje fragment piosenki znanego z "Misia" Wesołego Romka.
Z kolei w filmie "Asteriks i Obeliks: Misja Kleopatra" bohaterowie, podczas podróży do Egiptu, w nawiązaniu do hitu zespołu Brathanki podśpiewują... "pieczone korale". Choć bohaterowie komiksów Goscinnego są w Polsce lubiani, to właśnie dubbing - co ciekawe, zwykle kontrowersyjny, bo w aktorskiej, a nie animowanej adaptacji - sprawił, że "Misję Kleopatra" przeżywa dziś renesans. Widzowie docenili nie tylko kreatywne tłumaczenia imion Egipcjan, ale przede wszystkim popkulturowe nawiązania. Najbardziej znanym jest zdanie "Poczuj w sobie siłę lwa", w którym choć wielu dopatruje się nawiązania do podobnego sloganu płatków Lion, ukryte jest popularne hasło reklamowe samochodów marki Peugeot.
Popularnym motywem, do którego odnosili się dialogiści, był też serial "Czterej pancerni i pies". W polskiej wersji "Nowych Szat Króla" postać Kuzco rymuje: "Oni są wierni jak czterej pancerni", za to Gdy Mike i Sully z "Potworów i spółki" prowadzą małą Boo do toalety, zaraz przed spuszczeniem wody można usłyszeć, jak dziewczynka śpiewa piosenkę z czołówki tego serialu. Sympatycznym potworom nie są obce również przeboje Maryli Rodowicz. Choć Mike mówi w oryginale "Wouldn't it be easier if it all just blew away?", nasi scenarzyści postanowili przetłumaczyć ten fragment na zabawne:
Nie kusi cię czasem, by wsiąść do pociągu byle jakiego?
W jednej ze znanych ze "Shreka" scen Osioł próbuje znaleźć potrawę, która smakowałaby każdemu. W tym miejscu dialogiści z całego świata mieli spore pole do popisu. We włoskiej wersji językowej w tym miejscu znalazła się lazania, w angielskim oryginale - ciastka, z kolei Polacy sięgnęli po... papieskie kremówki. Bardziej ogólnie do tematu podeszli tłumacze pokemonów. Słynny japoński przysmak, onigiri, w polskiej wersji językowej został zamieniony na zwykłe pączki, jak nazywa je Brock.
Dialogistom nie umknął również szał związany z przemianami zachodzącymi w polskiej infrastrukturze. Budowlany krajobraz wykorzystano w scenie z "Misji Kleopatra", w której na placu budowy Asteriks zwraca się do Numernabisa: "Ruch jak na słowiańskim targu. Słowianie mają takie targi na stadionach" w nawiązaniu do targów, które niedawno rozkładały się m.in. na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie.
Inne podejście do stadionowego tematu znalazło odzwierciedlenie w "Shreku". Gdy bohaterowie patrzą w ogień, poszukujący wizji przyszłości Shrek mówi: "Widzę autostrady i stadiony", co odnosiło się do przygotowań do mistrzostw Europy w piłce nożnej, których Polska była akurat gospodarzem. Odniesień politycznych w produkcjach dla dzieci znajdziemy za to niewiele, choć bohaterowie "Sezonu na misia" nie bali się tekstu:
Jesteśmy strażnikami lasu, wierzymy w Prawo i Sprawiedliwość, w skrócie... zjeżdżaj dziadu.
Z kolei w "Pingwinach z Madagaskaru" frazę "it's just nature" przetłumaczono na "taki mamy klimat" - nawiązujące do wypowiedzi ministra infrastruktury i rozwoju, Elżbiety Bieńkowskiej.
A wy? Które tłumaczenia zagranicznych filmów nawiązujące do polskiej rzeczywistości zapamiętaliście najlepiej?