Za "The Watcher" odpowiedzialni są Ryan Murphy i Ian Brennan. Razem pracowali m.in. przy "Glee", a ten pierwszy ostatnio stworzył mroczny, kontrowersyjny i bardzo głośny serial true crime "Dahmer Potwór: Historia Jeffreya Dahmera".
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dean (Bobby Cannavale) i Nora (Naomi Watts) Brannockowie właśnie kupili wymarzony dom na urokliwych przedmieściach Westfield w stanie New Jersey. Gdy już sfinalizowali transakcję, która pochłonęła całe ich oszczędności, okazało się, że okolica jest dużo mniej przyjazna, niż im się wydawało. Wśród sąsiadów są zdziwaczała staruszka imieniem Pearl (Mia Farrow) i jej syn Jasper (Terry Kinney), który zakrada się do domu Brannocków i chowa w windzie gastronomicznej. Mamy też Karen (Jennifer Coolidge), agentkę nieruchomości i dawną znajomą Nory, która sprawia, że nie czują się mile widziani. Do tego wścibscy Mitch (Richard Kind) i Mo (Margo Martindale), którzy zdają się nie rozumieć pojęcia "teren prywatny". Chłodne powitanie szybko przeradza się w piekło na ziemi, gdy tajemniczy "Obserwator" swoimi listami doprowadza Brannocków do granic wytrzymałości psychicznej, a jednocześnie na jaw wychodzą ponure sekrety okolicznych mieszkańców.
Trzeba przyznać, że zwiastun siedmioodcinkowej produkcji, która aktualnie jest serialem nr 2 Netfliksa w Polsce, robi wrażenie.
"The Watcher" jest oparty na prawdziwej historii "Watcher House" w New Jersey. Właścicielami domu w czerwcu 2014 roku zostali Maria i Derek Broaddusowie. Niedługo potem w ich skrzynce zaczęły pojawiać się anonimowe listy od kogoś, kto podpisywał się jako "Obserwator". Wiadomości były bardzo niepokojące - nadawca sugerował, że obserwuje każdy ruch nowych mieszkańców, a dodatkowo używał dziwnych wyrażeń, sugerując, że dom ma jakąś "siłę, moc przyciągania" czy nazywając trójkę dzieci Broaddusów "młodą krwią". Który rodzic nie byłby co najmniej zaniepokojony, gdyby przeczytał w anonimie:
Czy wypełnicie dom młodą krwią, tak jak prosiłem?
A może "prosiłam"? Język angielski w przypadku takiego zdania nie precyzuje płci, więc Broaddusowie nie mogli być pewni, czy straszy ich mężczyzna, czy kobieta. Pewne było, że stalker/ka wie o nich bardzo dużo i że rzeczywiście wygląda na to, że ich podgląda. Już w pierwszym liście sugerował/a, że od lat jest związany/a z tym domem i że kryje on w sobie jakąś mroczną tajemnicę:
Mój dziadek obserwował go w latach 20., mój ojciec w latach 60., a teraz moja kolej. Czy znacie historię tego domu? Czy wiecie, co znajduje się w jego ścianach? Dlaczego tu jesteście? Dowiem się tego
- pisał/a w liście. Szczególnie przerażające było jednak to, że wiedział/a o trójce dzieci (w wieku 10,8 i 5 lat), które po skończeniu prac przez robotników miały wprowadzić się do budynku z rodzicami. A do tej pory pojawiły się na działce jeden raz.... Stalker/ka groził/a:
Kiedy poznam ich imiona, zawołam je do siebie.
Wezwana policja początkowo starała się ustalić, czy małżeństwo nie ma wrogów (zaprzeczali), a sami Broaddusowie postanowili podpytać od razu o sprawę poprzednich właścicieli. Rzeczywiście, przyznali oni, dostali niedawno list od "Obserwatora", ale był to jednorazowy przypadek i nie potraktowali go poważnie. Do Broaddusów jednak przyszły kolejne wiadomości. I było w nich coraz więcej szczegółów, choćby na temat hobby dzieci.
Policja kazała obserwować bacznie sąsiadów, ale - choć padały na niektórych podejrzenia - nie udało się nikogo złapać na gorącym uczynku ani funkcjonariuszom, ani prywatnemu detektywowi. Gdy prace remontowe się skończyły, nerwy Broaddusów były w strzępkach. Z obawy o dzieci nie zdecydowali się nigdy zamieszkać w tym wymarzonym wcześniej domu. Ona chodziła na terapię, on leczył depresję i stres pourazowy. A dom stał pusty, dopóki nie udało się go sprzedać, dopiero po kilku latach.
Broaddusowie zdecydowali, że postawią sprawę jasno i nie będą ukrywać przed zainteresowanymi sprawy listów. Wielu potencjalnych kupców rezygnowało, mimo atrakcyjnej ceny, a Broaddusowie gnieździli się w domu matki Marii. Po dwóch latach, kompletnie spłukani (na wymarzony dom wydali praktycznie wszystkie oszczędności), pozwali nawet poprzednich właścicieli. Jeden "zatajony" list jednak nie był wystarczającym powodem dla sądu, by wszcząć postępowanie.
Dom przy 657 Boulevard w Westfield w stanie New Jersey znalazł nowych właścicieli dopiero w 2019 roku. Cena sprzedaży była o pół miliona niższa niż ta, za którą Maria i Derek kupili posiadłość (zapłacili ok. 1,5 mln dolarów). Podobno nowi właściciel nigdy nie dostali żadnego listu od "Observatora". Broaddusowie natomiast zostawili dla nich powitalny liścik, w którym życzyli im "ciszy i spokoju, o jakich marzyli, gdy kupowali ten wymarzony kiedyś dom".
Tożsamość "Obserwatora" nigdy nie została ustalona.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina