Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem 15 października - podał w poniedziałek dziennik "El Mundo". Mężczyzna był półfinalistą jednej z hiszpańskiej edycji programu "Mam talent". Miał 46 lat.
Arsenio Puro zemdlał w trakcie występu w Sali Houdiniego - miejscu, w którym występował co tydzień od 25 lat. Początkowo widownia była przekonana, że to tylko część jego programu. - W pierwszych chwilach ludzie śmiali się, myśląc, że to tylko kolejny żart - powiedział w rozmowie z gazetą inny magik, zaprzyjaźniony z Arsenio Jaque.
Pierwsi do nieruszającego się mężczyzny podeszli dwaj policjanci, którzy przyszli na spektakl jako widzowie. Arsenio nadal miał puls i oddychał, doznał jednak zawału. Został przetransportowany do szpitala w stanie krytycznym, gdzie zmarł. Jego znajomi podkreślają jednak, że była to śmierć z przyczyn naturalnych, magik nie wykonał żadnej ryzykownej sztuczki. Okazuje się także, że mężczyzna od ponad tygodnia uskarżał się na ból w klatce piersiowej.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Iluzjonista Carlos Rubio w rozmowie z "El Mundo" wspomina magika jako bardzo pracowitego i uczciwego człowieka. - Był prawą ręką właściciela Sali Houdiniego, jego duszą. Zastanawiamy się, co się z nią stanie w przyszłości - przyznał, dodając, że 46-latek nie pił ani nie palił. - Prowadził spokojne życie - zaznaczył.
Puro brał udział w programie "Mam talent" w 2019 roku. Jak sam podkreślał, zrobił to, by doceniła go jego rodzina, która nie wierzyła w jego magię, ale także, by nauczyć się radzić z ogarniającą go tremą.