Matthew Perry, który w "Przyjaciołach" zagrał Chandlera, jest w trakcie przygotowań do wydania książki "Friends, Lovers and the Big Terrible Thing". Opisuje w niej pracę na planie serialu i wspomina o najtrudniejszych momentach w swoim życiu. Wyznał, że był uzależniony od Vicodinu i często sięgał po alkohol. Przez łączenie używek był bliski śmierci.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl
W serialu grał postać, która rozśmieszała fanów. Jednak jego życie było dalekie od ideału. Przez kilkanaście lat zmagał się z chorobą alkoholową. Mało tego, doszło do takiego momentu, że łykał aż 55 tabletek Vicodinu dziennie. Postanowił opowiedzieć o tym światu. Chociaż jego książka będzie miała premierę w listopadzie, to kilka fragmentów opublikowano przedpremierowo. W jednym z nich pisze:
Musiałem poczekać, aż będę bezpieczny i w pełni trzeźwy, z dala od alkoholizmu i uzależnień, by móc o tym napisać. Najważniejsze było to, że miałem pewność, że moje doświadczenia pomogą ludziom.
Perry dodał, że przez uzależnienie mógł umrzeć przed ukończeniem 50. roku życia. Jego okrężnica pękła i był w śpiączce przez dwa tygodnie. - Lekarze powiedzieli mojej rodzinie, że mam 2 procent szans na przeżycie. Maszyna ECMO wspomagała działanie mojego serca i płuc. To dopiero cud modlitewny. Nikt nie przeżyłby czegoś takiego. - wyznał. Ze szpitala wyszedł po pół roku, zaś jego rekonwalescencja trwała 9 miesięcy. Potrzebował wtedy stomii.
Aktor przyznał, że przez cały czas mógł liczyć na pomoc ekipy z serialu.
Byliśmy jak pingwiny. W naturze, gdy jeden z nich jest chory lub poważnie ranny, inne pingwiny otaczają go i wspierają. Chodzą przy nim, aż ten pingwin będzie mógł chodzić sam. To właśnie zrobiła dla mnie obsada 'Przyjaciół'.
Polska premiera książki jest zapowiedziana na 9 listopada. Tytuł to: "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka, Straszna Rzecz".
Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka, Straszna Rzecz - okładka mat. prasowe