Val Kilmer zyskał popularność w latach 80. i 90. i był w tamtym czasie jedną z największych gwiazd Hollywood. Wystąpił w takich filmach jak m.in. "Top Gun", "Batman Forever" czy "The Doors". Kilka lat temu zachorował i od tamtego czasu sporadycznie pojawiał się w mediach. Przez raka gardła stracił głos. W filmie "Top Gun: Maverick" znowu przemówił. Dzięki nowoczesnej technologii Maverick (Tom Cruise) i Iceman (Val Kilmer) mogli znowu się spotkać. Ich wspólna scena wywołuje dreszcze.
Val Kilmer w 2015 roku trafił do szpitala z powodu nagłego krwotoku gardła. Lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Diagnoza była przytłaczająca: rak. Co ciekawe, przez religię Kilmer nie podjął od razu leczenia. Aktor należy do Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki i nie uznaje lekarstw. Z chorobą wolał uporać się gorliwą modlitwą. Dopiero za namową dzieci zdecydował się posłuchać lekarzy. To była bez wątpienia dobra decyzja. W 2020 roku obwieścił światu, że wyzdrowiał. Niestety z powodu dwóch tracheotomii nie mógł normalnie mówić i jeść. Pokarm podawano mu przez specjalną rurkę. W 2021 roku w dokumencie "Val" pokazano, jak wygląda jego nowa rzeczywistość:
Nie mogę mówić bez zatkania tej dziurki. Muszę wybrać, czy oddychać, czy jeść.
Narratorem w filmie został jego syn, Jack Kilmer. W trakcie pracy nad filmem Val Kilmer nawiązał współpracę z firmą Sonatic. Programiści pobrali próbki jego głosu z archiwalnym nagrań i z pomocą sztucznej inteligencji napisali algorytm, który potrafi naśladować jego głos.
Jestem wdzięczny całemu zespołowi Sonatic, który mistrzowsko odtworzył mój głos w nieprawdopodobny sposób. Dla istot ludzkich zdolność komunikacji leży u podstaw ich egzystencji i efekty uboczne raka gardła sprawiły, że trudno było mnie zrozumieć. Szansa do opowiedzenia mojej historii głosem, który brzmi autentycznie, to niesamowity dar - wyznał.
Jak brzmi wygenerowany przez komputer głos Vala Kilmera?
Kiedy pojawił się pomysł realizacji kolejnej części filmu "Top Gun" zarówno Val Kilmer, jak i odtwórca głównej roli Tom Cruise nie wyobrażali sobie, aby w filmie zabrakło pilota Toma "Icemana" Kazansky’ego.
Wszyscy tego chcieliśmy, ale Tom był naprawdę nieugięty. Jeśli ma robić kolejnego "Top Guna" to tylko z Valem - wyznał Jerry Bruckheimer, producent filmu.
Mało kto wie, że w przypadku pierwszej części filmu Kilmer w ogóle nie był zainteresowany tym projektem. Dopiero po namowach agenta niechętnie udał się na casting. Biorąc pod uwagę, że to jeden z najważniejszych filmów w jego karierze, okazuje się, że los potrafi być naprawdę przewrotny.
Nie chciałem tej roli. Miałem gdzieś cały ten film. Opowiadana w nim historia mnie nie interesowała. (...) Pojawiłem się na castingu, wyglądając jak kretyn albo jakiś oprych. Założyłem za duże australijskie szorty w kolorze zgniłej zieleni. Myliłem się w kwestiach. Ku mojemu zdumieniu – dostałem tę rolę - wyznał w autobiografii.
Kiedy kompletowano obsadę do sequela filmu "Top Gun" ze względu na chorobę Kilmera, nie wzięto go pod uwagę. Zdeterminowany aktor, dosłownie wybłagał u twórców swój powrót na plan.
Tak jak śpiewali Temptations w czasach świetności wytwórni Motown: "Nie jestem zbyt dumny, by błagać". Producenci poszli na to. Cruise poszedł na to. Cruise nie mógł zachować się lepiej. Tom i ja zaczęliśmy tam, gdzie kiedyś skończyliśmy i nasze ponowne spotkanie wypadło świetnie - napisał w książce "I'm Your Huckleberry".
Bez wątpienia ponowne spotkanie Vala Kilmera i Toma Cruise'a wypadło świetnie.