Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
David Walliams znalazł się na celowniku opinii publicznej. Juror z "Britain's Got Talent" stanął w ogniu krytyki po tym, jak do sieci trafiły kompromitujące nagrania z jego udziałem. Komik myślał, że jego mikrofon jest wyłączony, i szpetnie obrażał uczestników programu. Te wypowiedzi mogą przekreślić jego karierę.
Nagrania, o których mowa, pochodzą z 2020 roku. Większość z nich to momenty z tak zwanych wypełniaczy, czyli chwil pomiędzy występami kolejnych uczestników programu. To właśnie wtedy jurorzy rozmawiają między sobą na temat poprzednich popisów. David Walliams, myśląc, że jego mikrofon jest wyłączony, nie hamował się przed obrażaniem schodzących ze sceny osób. Komik jest znany z
rubasznego humoru, jednak do tej pory wszystkie jego komentarze były w dobrym tonie.
Słowa, które wzburzyły widzów, odnoszą się do dwóch konkretnych uczestników. Starszy mężczyzna, nazwany przez producentów programu "seniorem" wdał się w ciętą dyskusję z Walliamsem, zaraz przed zejściem ze sceny. Juror, gdy tylko uczestnik opuścił studio, trzykrotnie nazwał go "pi**ą". Kolejna tak ordynarna sytuacja miała miejsce niedługo później.
W tej samej edycji komik skomentował występ jednej z uczestniczek. - Ona jest jak te nudne dziewczyny, które poznajesz w barze, które myślą, że chcesz się z nimi ru**ać - powiedział Walliams - W rzeczywistości to ostanie, o czym myślisz. Ona myśli, że chcesz, a ty jesteś jak: Nie, nie chcę! Miałem lekki wzwód, ale teraz skurczył się tak bardzo, że jest gdzieś wewnątrz mnie - dodał komik.
Na reakcję mediów nie trzeba było długo czekać. Do sprawy odniósł się Piers Morgan, jeden z najpopularniejszych prezenterów brytyjskiej telewizji. W swoim tweecie dziennikarz określił Walliamsa mianem "jednego z najobrzydliwszych oszustów w telewizji". Morgan dodał także, że to dopiero wierzchołek góry lodowej.
David Walliams wystosował już oficjalne przeprosiny. Jego prawnicy bronili go także, podkreślając, że słowa komika były nieprzeznaczone do emisji i wypowiedziane jako prywatny komentarz. To samo potwierdził krytykowany celebryta. W oświadczeniu zaznaczył, że były to prywatne konwersacje i nigdy nie miały zostać udostępnione szerszej publice.