Obecność dzieci w talent shows nie jest niczym nowym. Zazwyczaj rozczulają telewidzów śpiewając popularny utwór lub bawią do łez tańcząc czy recytując. Zupełnie inaczej odebrano jednak 11-latka w brytyjskiej edycji programu "Mam Talent". Gdy prowadząca spytała się go co zamierza zaprezentować, odpowiedział ze spokojem: "rzucam nożami". Publiczność zamarła.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Edward Pinder przyszedł do programu z mamą, która pełniła też funkcję jego asystentki. Przewodniczący jury, Simon Cowell zapytał, czy istnieje ryzyko, że kobieta może zginąć podczas występu. Chłopiec bez wahania odpowiedział, że bierze pod uwagę taki scenariusz. Gdy wyemitowano odcinek w telewizji, przed występem znalazł się napis przestrzegający przed naśladowaniem wyczynów Pindera w domowych warunkach. - To prawdziwe noże, prawdziwa matka i prawdziwy lekarz - skomentowali występ prowadzący. W akompaniamencie muzyki z westernu 11-latek wbił sześć ostrzy dookoła swojego rodzica. Publiczność odetchnęła z ulgą, ale Cowell nie był usatysfakcjonowany.
Czy kiedykolwiek spudłowałeś? Było chociaż blisko?
- zapytał. Pinder odpowiedział, że nigdy nie zdarzyło mu się chybić, ale zdarzały się sytuacje, w których robiło się niebezpiecznie. Juror postanowił przekonać się o tym na własnej skórze. Mama chłopca przestrzegła go, by zachował spokój i pod żadnym pozorem nie wykonywał gwałtownych ruchów. Pierwszy rzut poszedł zgodnie z planem, jednak za drugim razem ostrze trafiło na ramę i nóż odbił się tuż obok jurora. Prowadzący zasugerowali, że była to zaplanowana przez Pindera część show.
Prawie zabiłeś Simona Cowella.
- podsumowała występ jedna z jurorek. W chwili przyjścia do programu chłopiec zajmował się sztuką rzucania nożami od roku i utrzymywał, że ćwiczy codziennie.
Tata Edwarda jest bardzo dumny ze swojego syna i uważa, że to kompetentne i pewne siebie dziecko. Wyznał jednak, że nawet on był zmartwiony, gdy podczas występu w "Mam Talent" Pinder został poproszony o przetestowanie umiejętności na jednym z jurorów.
Kiedy Simon pojawił się na scenie, byłem na widowni i bardzo się martwiłem. Syn miał przed sobą znaną postać, a przy rozrywce na żywo zawsze istnieje ten jeden procent szansy, że coś pójdzie nie tak.
- wspominał. Jego syn pochodzi z rodziny cyrkowców i jest reprezentantem najmłodszego, jedenastego pokolenia w rodzinnym biznesie, którego częścią stał się mając 7 lat. Już jako 11-latek utrzymywał, że to właśnie z występami w cyrku zamierza związać swoją przyszłość. Dziś Pinder ma 19 lat i podróżuje po świecie razem z Pinder Circus, którego korzenie sięgają 1748 roku. Częścią jego programu są też występy z użyciem lasso. Ze względu na życie w ciągłej trasie, w ciągu roku chłopiec uczęszcza do 50 różnych szkół.
Lubię chodzić do wielu szkół. Moi koledzy zawsze pytają, czy mogą spróbować tego, czym się zajmuję, ale ja mówię „nie", ponieważ nie są przeszkoleni.
- powiedział w wywiadzie z iTV.