W historii telewizji niewiele postaci przechodzi do historii jak John Carpenter - i nie, to nie ten, który wyreżyserował "Halloween" i na stałe zapisał się wśród klasyki horrorów. 31-letni wówczas urzędnik z IRS - urzędu podatkowego w USA, choć początkowo żartobliwie wygwizdany za swoją profesję, szybko zaskarbił sobie sympatię widzów, którzy czuli, że na ich oczach dzieje się coś wyjątkowego.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Carpenter skończył ekonomię, po zdanych egzaminach rządowych stał się pracownikiem państwowym w urzędzie podatkowym, a osiem lat później, 19 listopada 1999 roku - pierwszym milionerem, który okrągłej sumy dorobił się w programie telewizyjnym. Była to wówczas najwyższa kwota, jaką kiedykolwiek wygrał uczestnik podobnego show. Początkowo nie brał pod uwagę udziału w "Who Wants To Be A Millionaire", ale po zwróceniu uwagi na to, że pytania z wyższych progów wcale nie są trudniejsze od tych z niższego zdecydował się spróbować, zadzwonił na podany numer i pomyślnie odpowiedział na serię wstępnych zagadek.
Dobra passa nie skończyła się również w programie. Pieniądze sprawiły, że mężczyzna rozważał zwolnienie się z dotychczasowej pracy, jednak jako przykładny specjalista od podatków stwierdził, że po odprowadzeniu odpowiedniego procentu milion "nie jest kwotą, która zmienia życie, jeśli chce się codziennie coś jeść". Carpenter jest również autorem innego słynnego cytatu - "Pieniądze nie zmieniają twojego życia. To, co dzieje się później, może".
Gdy John dotarł do piętnastego, finałowego pytania, po zapoznaniu się z czterema odpowiedziami postanowił skorzystać z możliwości zadzwonienia do ojca. Nie dlatego, że nie znał poprawnej odpowiedzi - był jej pewien, więc postanowił zapowiedzieć rodzicowi nadchodzące zwycięstwo.
Myślałem, że wyglądałbym na zarozumiałego, gdybym nie użył żadnego koła ratunkowego, więc postanowiłem udawać.
- wspominał później uczestnik. Pozorna bezczelność nie irytowała, a imponowała widzom. Prowadzący połączył go z wybraną osobą, podobnie jak publiczność oczekując na dalszy rozwój sytuacji. Finałowe pytanie dotyczyło prezydentów Stanów Zjednoczonych. Jeden z nich pojawił się w serialu "Laugh-In", a Carpenter dobrze wiedział, że mowa o Richardzie Nixonie.
Cześć, tato. Tak właściwie nie potrzebuję twojej pomocy. Chciałem ci tylko dać znać, że za chwilę wygram milion dolarów, ponieważ prezydent, który wystąpił w "Laugh-In" to Richard Nixon i to jest moja ostateczna odpowiedź.
- zakończył rozmowę wśród oklasków. Reszta była już tylko formalnością.
To największy twardziel w historii telewizji.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo to było epickie.
Uśmiechnął się tak, jakby oglądał ten odcinek "Laugh-In", o który pytali codziennie przez ostatnie kilka lat.
- komentują po latach internauci, na których wiedza uczestnika wciąż robi wrażenie.
Po udziale w "Milionerach" Carpenter, podobnie jak Nixon, udzielał się w programach telewizyjnych. Zagrał samego siebie w krótkometrażowym skeczu w "Saturday Night Live", pojawił się także w "Good Morning America" i programie Oprah Winfrey. Był też gościem specjalnej edycji "Super Millionaire".