Występ w "Mam talent" prawie przypłacił życiem. Uczestnik w ciężkim stanie trafił do szpitala

Jonathan Goodwin zaprezentował się po raz pierwszy w brytyjskim "Mam talent", gdzie dotarł do finału. Dwa lata później zaproszono go do specjalnej edycji "America's Got Talent". Miał zaprezentować ryzykowny pokaz kaskaderski. Coś jednak poszło nie tak, a mężczyzna prawie stracił życie.

Jonathan Goodwin po raz pierwszy pojawił się w programie "Britain's Got Talent". W "ekstremalnej" edycji amerykańskiego "Mam talent", do której zaproszono kaskaderów biorących udział w poprzednich edycjach na całym świecie, miał zaprezentować ryzykowny numer. Mężczyzna ubrany w kaftan bezpieczeństwa zawisł w powietrzu podwieszony za nogi, pomiędzy nim wisiały dwa samochody. Plan był prosty: miał uwolnić się z więzów, unikając zderzenia z pojazdami.

Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo "Władca Pierścieni" miał być jednym filmem, ale Jackson był nieustępliwy

Coś poszło nie tak. Jonathan Goodwin swój występ w "Mam talent" prawie przypłacił życiem

W trakcie występu samochody zderzyły się ze sobą. Goodwin został uwięziony pomiędzy nimi. Doszło do eksplozji. Kaskader spadł z dużej wysokości, uderzając głową o scenę. Wszyscy byli pewni, że zginął. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Efektem tego wypadku była przerwa w kręceniu odcinków programu.

Mężczyzna przeżył wypadek na planie. Niedługo po nieudanym występie Goodwin opublikował zdjęcie zrobione na szpitalnym łóżku.

Przez lata starałem się, jak mogłem, by być miłym, troskliwym, uczciwym, wspierającym i dobrym. Kilka dni temu moje życie przybrało nieoczekiwany obrót… I wylała się na mnie miłość ze wszystkich zakątków świata; od ludzi, o których nawet nie sądziłem, że mnie znają czy pamiętają… To było zdumiewające. Naprawdę niesamowite

– napisał mężczyzna w poście na Instagramie.

 

Kilka miesięcy później o stanie zdrowia Jonathana Goodwina opowiedziała jego partnerka życiowa, aktorka Amanda Abbington. W podcaście "Out To Lunch" przyznała, że mężczyzna jest sparaliżowany i prawdopodobnie już nigdy nie stanie na nogi. – Spadł z 30 stóp [ponad 9 metrów - red.], stracił nerkę, złamał obie łopatki, miał roztrzaskane obie nogi. Oparzenia trzeciego stopnia, złamany kręgosłup, przerwany rdzeń kręgowy. Prawie umarł na stole operacyjnym – wyznała w programie.

 

Rok po wypadku wciąż nie wiadomo, co się stało. "Wiem, że zrobiłem wszystko, co powinienem"

Od wypadku minął ponad rok, mimo to Jonathan wciąż nie wie, co było przyczyną wypadku. W rocznicę występu mężczyzna opublikował post na Instagramie.

Rok temu miałem wypadek, którego rezultatem były bardzo poważne i zmieniające życie urazy. Minął rok, ale przyczyna wciąż jest nieznana. Mimo to wiem, że zrobiłem wszystko, co miałem zrobić. Jestem pewien, że pewnego dnia poznamy odpowiedź. W międzyczasie zróbcie coś dla mnie. Przytulcie tych, których kochacie. Uściśnijcie ich mocno i powiedzcie im, ile dla was znaczą.
 
Więcej o: