Netfliksowskie podejście do "Wiedźmina" ponownie jest w ogniu krytyki. Początkowo serialową adaptację krytykowali fani powieści, zwracający uwagę na nieścisłości i niekiedy niefortunny dobór obsady. Później głosy niezadowolenia wzbudziła rezygnacja Henry'ego Cavilla z roli Geralta i obsadzenie w niej znanego m.in. z filmów Marvela Liama Hemswortha, brata filmowego Thora. Widzowie nie mają też litości dla nowej produkcji z uniwersum pozbawionej Cavilla, "Rodowodu krwi". Oceny nie pozostawiają złudzeń.
Prequel stworzony przez związanego z uniwersum scenarzystę Declana de Barre i odpowiedzialną nie tylko za "Wiedźmina", ale też m.in. "The Umbrella Academy" showrunnerkę Lauren S. Hissrich skupia się na przedstawieniu historii elfów 1200 lat przed wydarzeniami z serialu z Cavillem. Zadebiutował 25 grudnia 2022 w Boże Narodzenie. Kilka dni po premierze uzyskał w serwisie Rotten Tomatoes najgorszą średnią ocen spośród dotychczasowych produkcji Netfliksa - zaledwie 9 proc. aprobaty odbiorców, co stanowi niezaprzeczalny rekord. Wśród krytykujących widzów przeważali fani powieści oraz Henry'ego Cavilla. Krytycy byli przychylniejsi, ale wciąż niewystarczająco. Serial oceniło wówczas pozytywnie 36 proc. z nich. To nadal rekordowo niski wynik w historii platformy. Obecnie wyniki nieznacznie się zmieniły. Widzowie stali się łagodniejsi - produkcja przypadła do gustu 10 proc. z nich, a profesjonalni krytycy bardziej surowi. Teraz "Rodowód krwi" poleca 33 proc. Serial wypada równie kiepsko w przypadku portalu Metacritic. Oceny krytyków zagwarantowały mu 47 punktów na 100, widzów - tylko 0,7 (sic!).
Oceny publiczności i krytyków w serwisie Rotten Tomatoes 'The Witcher: Blood Origin', Rotten Tomatoes
Krytyka bywa jednak konstruktywna. "Wiedźmin: Rodowód krwi" nie jest oceniany nisko wyłącznie z personalnych pobudek. Recenzenci wskazują na szereg problemów z serialem: kiepskie dialogi, źle napisane postacie czy ogólną formule prequela opartą na utartej i zbyt przewidywalnej fabule popularnej w fantasy, gdy grupa postaci zbiera się razem w celu wykonania konkretnego zadania. Fanów Sapkowskiego irytuje również nadmierne odchodzenie od materiału źródłowego - to ponoć jeden z powodów decyzji Cavilla o rezygnacji z roli Geralta. Serial skrócono też z 6 do 4 odcinków, co wpłynęło na powstanie luk fabularnych. Podobne zarzuty mają również polscy widzowie.
Po 30 minutach już mi się nie podoba gra aktorska głównych postaci. A dlaczego? Bo jest sztuczna, wymuszona, a dialogi brzmią jakby były wyjęte z kontekstu. Gdzie jest brud, naturalizm, dobra historia i fajnie dobrane postacie?
Lore Wiedźmina nie jest mi obcy, powiedziałbym nawet, że całkiem dobrze go ogarniam. W serialu właściwie nic z tego nie zostało. Kanon jest wybitnie brutalnie pogwałcony.
Fabularnie jest najprościej jak może być, zero wysiłku, scenarzyści nie zadawali sobie trudu w żadnej kwestii. Cały świat przedstawiony jest generyczny, zero unikatowości. Takie Disney Channel fantasy
- komentują użytkownicy Filmweba. Jak serial oceniają Polacy? Jest równie surowo, jak w przypadku zagranicznego Rotten Tomatoes. Średnia ocen widzów to obecnie 3,3/10, krytyków - 3,4.
Już poprzednie sezony "Wiedźmina" z udziałem Cavilla dzieliły publiczność. W połowie 2023 będziemy mieli szansę przekonać się, jak odbierze kolejną produkcję Netfliksa z udziałem Hemswortha. Platforma planuje też drugi po "Zmorze Wilka" film animowany. Biorąc pod uwagę obecne nastroje, trudno spodziewać się dobrej zmiany.