Netflix ma coraz większą konkurencję. Rośnie liczba platform, na których możemy obejrzeć kultowe produkcje i całkiem nowe dzieła znanych twórców z gwiazdorską obsadą. Czasem jednak znane nazwiska i ciekawa fabuła nie wystarczają, aby przyciągnąć przebodźcowanych widzów. Coraz częściej filmowcy bawią się znanymi formami nie tylko tworzenia, ale również podawania swojego dzieła odbiorcom.
Tak stało się w przypadku serialu "Kalejdoskop", który trafił na Netfliksa na początku 2023 roku. Fabuła produkcji nie odbiega za bardzo od klasyków heist movie. Mamy tutaj grupę złodziei, którzy próbują dostać się do skarbca, aby zgarnąć dla siebie największy łup w historii. Ciekawostką jest fakt, że historię oparto na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce podczas huraganu Sandy. Wówczas na dolnym Manhattanie zaginęło siedemdziesiąt miliardów dolarów w obligacjach.
Wyjątkowa natomiast jest forma serialu. Netflix zaznacza, że dramaturgia produkcji nie jest budowana w klasyczny, liniowy sposób. Każdemu widzowi odcinki zostaną podane w innej, losowej kolejności, wszyscy jednak na samym końcu otrzymają finał w postaci "Białego", który rozwieje wszelkie nagromadzone w trakcie seansów wątpliwości.
Eksperyment ma sprawić, że każdy odbiorca wyniesie z oglądania serialu zupełnie inne doświadczenia. Kolejność wpłynie na postrzeganie historii przedstawionej w produkcji oraz jej bohaterów i ich motywów, a także uświadomi wielu widzom, jak ważne są poszczególne elementy dzieł, których często nawet nie zauważamy.
Dla zdezorientowanych nową formułą Netflix przygotował rozwiązanie. Platforma opublikowała na swoim oficjalnym Twitterze cztery propozycje kolejności oglądania "Kalejdoskopu". Każda z nich zbliży serial do stylu, który znamy z innych produkcji.
Pierwsza to oglądanie odcinków zgodnie z porządkiem chronologicznym, druga ma przypaść do gustu fanom filmów Tarantino - poznajemy bohaterów w odcinku 5 dni przed napadem, potem cofamy się o 7 lat, zbliżamy do momentu kulminacyjnego, a tuż przed nim fundujemy sobie najdalszą retrospekcję oraz wgląd w przyszłość.
Trzeci sposób zaproponowany przez Netflixa to styl "Orange is the New Black" - zaczynamy od dwóch retrospekcji i poranka tuż po napadzie. Ostatnia kolejność ma spełnić oczekiwania fanów klasycznych opowieści detektywistycznych.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl