23 stycznia na HBO Max zadebiutował drugi odcinek głośnej adaptacji gry "The Last of Us". Już pierwszy epizod stał się wielkim hitem platformy. Krytycy natychmiast okrzyknęli obraz rewolucyjnym w swoim gatunku, co zapewne zachęciło wielu sceptycznych wcześniej widzów do zapoznania się z historią bohaterów.
Fabuła produkcji skupia się wokół Joela (Pedro Pascal), który, aby poradzić sobie w całkowicie nowej rzeczywistości, zostaje przemytnikiem. Niespodziewanie spada na niego odpowiedzialne zadanie - ma eskortować nastoletnią Ellie (Bella Ramsey), która zdaje się kluczem do walki z tajemniczą chorobą niszczącą świat.
Pierwszy odcinek serialu pozostawił widzów z wieloma pytaniami. Ostatnie sceny pokazywały jak Joel, Ellie i Tess (Anna Torv) uciekają ze strefy kwarantanny. Drugi epizod zaczął się od retrospekcji. Twórcy przenieśli widzów do 2003 roku, kiedy to w Indonezji pojawił się pacjent zero, a tajemnicza pandemia zaczęła się rozprzestrzeniać. Dzięki przybliżeniu postaci lokalnej naukowczyni widzowie mają okazję lepiej zrozumieć działanie groźnego grzyba oraz środki, które podjęto w walce z zakażeniem.
W drugiej części odcinka na ekrany wrócili Joel, Ellie i Tess, którzy próbują przedostać się przez miasto, unikając spotkania z zombie. Wraz z opuszczeniem przez postaci strefy kwarantanny widz poznaje lepiej postapokaliptyczny świat, pozbawiony ingerencji człowieka. Dodatkowo twórcy zdradzają nam kolejne szczegóły dotyczące działania tajemniczego grzyba, a także wyróżniają dwa rodzaje zakażonych.
Świetne recenzje krytyków, a także widzów oraz graczy w "The Last of Us" sprawiły, że drugi odcinek serialu przyciągnął kolejną, pokaźną grupę nowych osób zainteresowanych losami bohaterów. Produkcja zaliczyła imponujący wzrost oglądalności.
Pierwszy odcinek adaptacji znanej gry obejrzało w dniu premiery 4,7 miliona widzów. Drugi epizod zanotował skok oglądalności o 22 procent - obejrzało go 5,7 miliona osób. HBO poinformowało, że to największy wzrost widowni w przypadku drugiego odcinka serialu dramatycznego w historii stacji. Co więcej, po tygodniu od premiery, pierwszy epizod "The Last of Us" obejrzało aż 18 milionów widzów, to wynik niemal czterokrotnie lepszy od tego, który serial zanotował w dniu premiery.
Dla porównania Variety przypomina, że niedawny wielki hit HBO "Euforia" w dniu premiery pierwszego odcinka zgromadził przed ekranami 2,4 miliona widzów. Liczba oglądających finał serialu z Zendayą w roli głównej wzrosła do 6,6 miliona.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl