- Moi rodzice mieszkają na wsi. Mają dom, który razem wybudowaliśmy. Ziemię zabrało państwo na rentę dla babci. Przyjechałem do Warszawy, aby bić się o swoje. Osiągnąłem wiele, ale nie jestem zepsuty. Może to naiwne, ale wierzę w uczciwość. Jestem ambitny i pazerny na życie - mówił w jednym z wywiadów. Był chłopakiem z małej miejscowości, któremu udało się przebić w stolicy. Waldemar Goszcz urodził się 14 grudnia 1973 roku w Wolborzu, już jako nastolatek występował w zespołach muzycznych i tanecznych oraz uczestniczył w różnych zawodach sportowych. Po skończeniu Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Wolborzu dostał się na AWF w Poznaniu, ale nie udało mu się pogodzić studiowania z rozwijającą się karierą w modelingu.
Goszcz był obiektywnie przystojny - wysoki, dobrze zbudowany, z tajemniczym spojrzeniem. Został odkryty przez właściciela renomowanej agencji modelingu, gdy po prostu szedł ulicą. W 1993 roku, w wieku 19 lat, wygrał prestiżowy tytuł "Twarz roku". I tę twarz często oglądać można było nie tylko na wybiegu, ale także np. w reklamie chusteczek higienicznych, która przed laty bardzo często była emitowana w telewizji.
Goszcz, który dobrze odnajdował się też w muzyce, w 1997 roku został członkiem boysbandu Hi Street, który założył wraz z Markiem Sośnickim. Rok później ukazała się ich debiutancka płyta.
Po rozpadzie zespołu Goszcz próbował swoich sił solo - w listopadzie 2001 roku na rynku pojawił się jego album "Waldek Goszcz". Wtedy od ponad roku można go było oglądać już w głównej roli w polsatowskiej telenoweli "Adam i Ewa". To była jego pierwsza główna rola i od razu ogromny sukces. Historia bohaterów, których losy śledziło nawet dziewięć milionów widzów, zaczęła się iście bajkowo - Adam Rozdrażewski (Waldemar Goszcz) niechcący ląduje balonem na dachu samochodu, który Ewa Werner (Katarzyna Chrzanowska) pożyczyła od siostry. W ciągu dwóch sezonów serial zebrał grono wiernych fanów, którzy z sentymentem wspominają go do dzisiaj. I chociaż wielu specjalistów krytycznie oceniało jego grę aktorską, on robił wszystko, by traktowano go poważnie jako aktora.
Aktor w jednym z wywiadów mówił o sobie:
Jest we mnie wulkan, który nie pozwala mi do końca być wyciszonym facetem.
24 stycznia 2003 roku Goszcz prowadził auto, którym jechali także aktor Radosław Pazura i muzyk Filip Siejka. W okolicy Ostródy w trakcie wyprzedzania auto zderzyło się z jadącym z naprzeciwka samochodem. Goszcz tego wypadku nie przeżył. - Waldek nie był zbyt dobrym kierowcą. Z reguły, kiedy razem jeździliśmy, to ja prowadziłem. Ale wtedy akurat tak się niefortunnie złożyło, że to on zasiadł za kierownicą. Kilka minut przed wypadkiem ustaliliśmy, że go zaraz zmienię i z tego właśnie względu odpiąłem pasy. Uratowało mi to życie, bo gdybym był zapięty, prawdopodobnie nie miałbym szansy przeżyć. Samochód był cały zmiażdżony.- wspominał w rozmowie z Onetem Siejka.
Jego serialowa partnerka Katarzyna Chrzanowska po wypadku mówiła mediom z kolei, że zginął jak jego idol, James Dean:
Żył szybko i intensywnie. Nie mogę się pozbierać, bo straciłam w nim wielkiego przyjaciela. Widziałam Gońka tydzień przed śmiercią. Przeklinał wtedy swój samochód. Żałował, że w ogóle go kupił. Wydał na niego mnóstwo pieniędzy, a w ostatnim czasie nie miał stałej pracy. Musiał chałturzyć, żeby spłacać raty.
Aktor osierocił urodzoną w 1997 roku córkę Wiktorię. Dzisiaj kobieta dzisiaj jest absolwentką psychologii, żoną i mamą.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl