"The Last of Us" to serial, który jeszcze przed oficjalną premierą został okrzyknięty rewolucyjnym w swoim gatunku. Produkcja nie tylko świetnie oddaje klimat i fabułę znanej gry, ale również poszerza świat survival horroru. Fani dzieła od Naughty Dog nie mieli serialowi niemalże nic do zarzucenia, aż do premiery trzeciego odcinka.
30 stycznia na HBO pojawił się trzeci epizod "The Last of Us" zatytułowany "Do ostatnich dni". Widzowie serialu podzielili się na tych, których oburzyły zmiany względem oryginału i tych, którzy zaakceptowali, a nawet docenili decyzje twórców. Tempo oraz tematyka trzeciego odcinka hitowego serialu HBO mogły zaskoczyć.
Twórcy produkcji skupili się tutaj na relacji Franka i Billa, których połączyła tajemnicza pandemia. Odcinek opowiada o miłości, człowieczeństwie, poświęceniu i nadziei. W epizodzie nie znajdziemy galopującej akcji i serii scen trzymających w napięciu, zamiast tego warto przygotować chusteczki - jest na wskroś emocjonalnie i wzruszająco.
"Do ostatnich dni" to także piękny hołd dla społeczności LGBTQ+. Bill (Nick Offerman) i Frank (Murray Bartlett) nie są stereotypową parą, a podobne relacje rzadko występują w mainstreamowej telewizji. Jak mówi Nick Offerman w rozmowie z Gazetą.pl:
"To, co najbardziej kocham w tym serialu to fakt, że pokazujemy tu parę, jakich nie widziałem zbyt wielu w mainstreamowej telewizji. Naprawdę idziemy tu daleko, żeby podkreślić, że jeśli kogoś kochasz, to masz do tego prawo niezależnie od tego, jak dalece się nie wpisujecie w tradycyjny kanon pary. Zachwyca mnie, jak niewielkie było prawdopodobieństwo tego, że tych dwóch kolesi na siebie wpadnie. A kiedy to się dzieje, to dla nich ogromna niespodzianka, bo żaden z nich nie spodziewał się, że zaraz się zakocha po uszy. Dorastałem w małym konserwatywnym miasteczku w Środkowym Zachodzie i dlatego tak mnie pociągała praca w teatrze, a potem w kinie i telewizji. Bo w moim mieście nie pozwoliliby, żeby opowiedzieć taką historię. A tacy ludzie, jak Bill i Frank mieszkają wszędzie. Jestem bardzo wdzięczny, że dzięki temu odcinkowi nie wpisujemy się w przestarzały sposób opowiadania o miłości i staramy się przygotować pod to świeży grunt".
Fani gry zauważają jednak, że w oryginale relacja dwóch mężczyzn została przedstawiona inaczej. Wątek jest o wiele skromniejszy i opowiedziany z perspektywy Joela - brak mu serialowej magii i romantyzmu. W oryginale Frank zostaje ugryziony przez zombie i popełnia samobójstwo, w adaptacji - ciężko choruje i decyduje się na podobny krok, w śmierci na własnych warunkach towarzyszy mu ukochany.
Wielu widzów poczuło zawód brakiem interakcji Billa z nastoletnią Ellie. W adaptacji serialu postać wnosi niewiele do ogólnej osi fabularnej, zdaje się wątkiem, który mógłby zostać zrealizowany jako special lub nawet osobny film. W grze Bill ma duży wpływ na dziewczynę, która dopiero poznaje siebie i swoją seksualność. Twórcy jednak mają uzasadnienie, dlaczego zdecydowali się na tak duże zmiany.
"W serialu mieliśmy okazję zmienić na chwilę perspektywę głównego bohatera. Przez większość czasu skupiamy się na Joelu i Ellie, a tutaj mogliśmy zobaczyć, co stało się z Billem w trakcie wybuchu pandemii. To też znak ostrzegawczy dla Joela, który niedawno stracił Tess" - wyjaśnia showrunner serialu Craig Mazin.
Twórcy zaznaczają również, że zakończenie wątku Billa i Franka ma odczarować serialową śmierć, która szczególnie w grach oznacza przegraną. Tutaj samobójstwo pary można interpretować jako szczęśliwe zakończenie ich pięknej miłości.
"W serialu były już mocne momenty, w których Joel zawiódł, a przynajmniej tak sam interpretował zdarzenia. Według niego zawiódł swoją córkę Sarę oraz Tess. Bill zdołał go zainspirować do zabrania Ellie w dalszą podróż na Zachód. Dzięki niemu zrozumiał, że należy do ludzi, którzy mają chronić tych, których kochają" - dodaje Mazin.
Pierwszy sezon "The Last of Us" będzie składał się z dziewięciu odcinków. Premiera czwartego epizodu w Polsce zatytułowanego "Please Hold My Hand" jest zaplanowana na 6 lutego. Twórcy potwierdzili również, że serial doczeka się drugiej serii.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl