Martyna Wojciechowska w dzieciństwie marzyła o zmianie płci. "Mama mi pozwalała..."

Uwielbiała podlądać ojca przy pracy. Nie budowała z klocków domków dla lalek - ją fascynowały klocki hamulcowe, a miłości do motoryzacji rodzice wcale nie zamierzali wybijać jej z głowy. Wspierali córkę nawet, gdy uznała, że łatwiej byłoby odnaleźć się jej w świecie dorosłych, gdyby urodziła się mężczyzną.

Joanna i Stanisław Wojciechowscy dali córce sporo wolności wychowując ją, a później wykazali się podobną dozą zrozumienia, gdy Martyna sama została matką. W dzieciństwie starali zapewnić się jej wiele możliwości rozwoju, by odnalazła swoją tożsamość. W pewnym momencie ich córka uznała, że lepiej czułaby się jako... ich syn.

Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Uczestnik 'Milionerów' jako 12-latek brał udział w programie prowadzonym przez Wojciechowską Uczestnik "Milionerów" brał udział w "Dzieciakach z klasą". To usłyszał od Wojciechowskiej

Łyk benzyny z mlekiem matki

Gdy pierwszy raz wsiadła na motorynkę marki Romet w domowym garażu miała 10 lat. Utrzymywała, że to nie jest chwilowa fascynacja. Chciała naprawiać samochody w warsztacie, fascynowały ją części motocyklowe. Podpatrzyła to u ojca, ale mogła liczyć na wsparcie obojga rodziców w kwestii zainteresowań.

 
Tata dokładał wszelkich starań, żebym nie jeździła motocyklem, ale nic nie wyszło z jego wysiłków. Sam przez wiele lat był kierowcą rajdowym, więc doskonale rozumiał moją miłość do motoryzacji. Myślę, że razem z mlekiem mamy trafił mi się łyk benzyny. Zamiast gotować zupę, zmieniałam klocki hamulcowe. Mama jednak pozwalała mi robić to, co lubiłam i co sprawiało mi frajdę.

- cytuje wypowiedź Wojciechowskiej serwis Interia.pl. Państwo Wojciechowscy starali się jednak, by córka poszukała dodatkowych pasji, a jej konikiem nie były tylko konie mechaniczne. Kształciła się w kierunku językowym, malarskim, rzeźbiarskim.

A mnie większą frajdę sprawiały zajęcia sportowe i te związane z motoryzacją.

- uparcie trwała przy swoim "Kobieta na krańcu świata".

Zobacz wideo Dlaczego Martyna Wojciechowska chodzi na czarno? Opowiedziała też o włosach

Martyna Wojciechowska o kryzysie w macierzyństwie: Musiałam wszystko weryfikować Martyna Wojciechowska o kryzysie w macierzyństwie: Musiałam wszystko weryfikować

Chłopcy mogą wszystko

O ile w domu rodzinnym Wojciechowskiej nie dzieliło się świata na stereotypowo różowy i niebieski, to kontakty z rówieśnikami sprawiły, że przyszła podróżniczka zaczęła faworyzować bycie chłopakiem. - Byłam przekonana, że chłopcy mogą wszystko, a dziewczynki mniej - wyznała w programie Dzień Dobry TVN. Wracając do do domu mogła zajmować się, czym chciała, jednak wychodząc na podwórko czy do szkoły słyszała, że "tak nie wypada".

 
Miałam 10 lat, gdy ogłosiłam, że zostanę wyścigowym kierowcą motocyklowym i choć rodzice nie podcinali mi skrzydeł, to w szkole i na podwórku zostałam wyśmiana . 'Dziewczynki nie ścigają się na motocyklach', usłyszałam. Zabolało. Postanowiłam, że skoro nie mogę być chłopakiem, będę jak chłopak.

- uznała Wojciechowska. Rodzice z dystansem podeszli do "chłopięcego" okresu córki, która nie zamierzała dokonywać w przyszłości korekty płci, a połączyć cechy, które imponowały jej u mężczyzn z własną definicją o kobiecości. W ten sposób ukształtowała zarówno wnętrze, jak i styl ubierania się, który towarzyszy jej do dziś - praktyczny i minimalistyczny, jednak nie odbierający jej żeńskich cech. - Odkryłam, że zachowując psychiczne cechy mężczyzny, mogę wyglądać jak kobieta. I to mi da przewagę - mówiła w wywiadzie. Początkowo brak zrozumienia dla podobnego podejścia okazywały nie tylko inne dzieci, ale też dorośli już współpracownicy. Okazało się, że pewność siebie popłacała. Wojciechowska dopięła swojego.

Jako młoda dziennikarka zajęłam się motoryzacją, która była moją wielką pasją. Trafiłam do największego żmijowiska mężczyzn, którzy zafundowali mi niezłą jazdę. Począwszy od seksistowskich żartów, dokuczania, ośmieszania i czekania na moje potknięcie . Dziś koledzy z tamtych lat mówią, że byłam zawzięta, skoro się z tego wybroniłam. Ponieważ ja już przeszłam tę drogę i przepchnęłam się łokciami, to nie chcę, żeby inne dziewczyny musiały robić to samo

- apelowała. Dziś walczy o prawa kobiet nie tylko w Polsce. Świat docenił jej starania m.in. tworząc na jej wzór lalkę Barbie - w serii pojawiły się też inne kobiety inspirujące dziewczynki do obierania dowolnych ścieżek zawodowych. Prywatnie największą inspiracją Martyna Wojciechowska stara się jednak być dla swojej córki. Sama dorastała "otoczona miłością i wsparciem", więc zależało jej, by te wartości przekazać dalej. - Miłość, lojalność, odwaga, uczciwość, tolerancja, szacunek, godność. To są najważniejsze wartości w życiu, moim zdaniem - twierdzi.

Bardzo dużo pisałam, kiedy Mania była bardzo mała. Rzeczywiście stuk klawiatury roznosił się u nas w domu, a Mania mówi, że to jest jej cudowne wspomnienie z dzieciństwa. Uwielbia, gdy piszę. Mówi, że widok mnie przy pracy, jak zbieram materiały, jak piszę, to jest cudowne dla niej doświadczenie. Szczególnie że Mania kocha książki. W przyszłości chce projektować okładki książek.

- mówiła Wojciechowska o wpływie własnej pracy na plany na przyszłość jej córki. Dodała też, że inspiracje są wzajemne - pojawienie się Marysi na świecie traktuje samo w sobie za największą z nich.

Więcej o: