Znacie go z "Rancza". Długo walczył z ojcem, by zostać aktorem. Cudem uniknął śmierci w kopalni

Pochodzący ze Śląska Franciszek Pieczka został cenionym aktorem, ale początkowo obrał zupełnie inną ścieżkę zawodową. Miał zostać górnikiem, jednak ta profesja prawie doprowadziła do nieszczęśliwego wypadku. Planował też studia na politechnice, a przed wojną dorabiał w kościele jako organista. Dlaczego zdecydował się na zmianę planów i kandydować do szkoły aktorskiej?

Wielu pamięta go z roli Proboszcza w ekranizacji "Chłopów" w reżyserii Jana Rybkowskiego. Okazuje się, że w prywatnym życiu jedna z profesji Pieczki również była związana z kościołem. Przed wojną zatrudnił się jako organista w jednym z miejscowych kościołów i dbał o oprawę mszy. Pracę załatwił mu ojciec, który był tam kościelnym. Nie jest to jednak najbardziej zadziwiający zawód, jaki za jego namową wykonywał aktor.

Sprawdź też: Unikaj tych kolorów po 50-tce. Dodają lat i podkreślają oznaki zmęczenia

Bieg z przeszkodami

Droga Franciszka Pieczki do kariery była wyboista, jednak już od najmłodszych lat czuł, że jego miejsce jest na planach filmowych. W biografii aktora autorstwa Dariusza Domańskiego można przeczytać, że nawet brak kina w rodzinnej miejscowości nie był dla niego przeszkodą, by łapać pierwszy kontakt z tą formą kultury. Pieczka wybierał się na kilkukilometrowe spacery do pobliskiego Wodzisławia Śląskiego, a tuż przed wybuchem wojny - do przyłączonej do terytorium Polski Zawady, by móc oglądać filmy. Nie porzucił marzeń, jednak zanim zdecydował się zdawać do szkoły aktorskiej, za namową ojca zatrudnił się w kopalni.

Ojciec polecał mi tę robotę: 'Patrz synek, na gowa ci nie kapie, dyszcz nie lyje, pod dachem, żeś jest głęboko'. Mówiłem na to: 'Wiesz tata, ja to bym nie chciał, żeby było z nami jak w tym powiedzeniu: ojciec muzyk, a syn trąba'. Ale ojciec próbował. Jego kolega załatwił mi pracę na kopalni Barbara-Wyzwolenie w Chorzowie. Zjeżdżałem na dół, ale nie kopałem węgla, tylko przekopy w kamieniu się biło. Wierciliśmy, strzelaliśmy, a jak gruz spadł, to sercówami ładowaliśmy na wózki. Ciężka, fizyczna harówa.

- wspominał ten okres Pieczka, jak cytowano w "Co za tydzień". Koszmar przerwał wypadek, który mógł skończyć się tragicznie. To on stał się pretekstem do poszukania innego zajęcia.

O tym, że nie nadaję się do górnictwa, ostatecznie przekonałem się w dniu, w którym rębacz w ostatniej chwili wyciągnął mnie spod walącej się ściany. Płacono nam od metra przekopu, więc nie było czasu na rozmyślanie. W pewnym momencie poślizgnąłem się i upadłem na stalową płytę, na którą leciał odstrzelony kamień. Gdyby przodowy mnie nie zauważył, zginąłbym na miejscu.

- wyznał po latach aktor. Ojciec wciąż chciał mieć jednak wpływ na kształt kariery swojego syna. Skoro nie nadawał się do pracy fizycznej, postanowił wysłać go na uczelnię wyższą - początkowo nie była to jednak PWST, a Politechnika Śląska.

Zobacz wideo "Ranczo" - bajka, którą pokochali polscy widzowie

Jak ścisły umysł został aktorem

Nie tylko sam Pieczka czuł, że jego miejsce jest na deskach teatru, nie w podziemiach kopalni czy na auli politechniki. Tak podpowiadało również serce jego polonisty. Tę anegdotę znany z "Rancza" aktor opowiedział na łamach "Dziennika Zachodniego".

Swojemu poloniście oświadczyłem, że będę zdawać na politechnikę, a on na to: "Głupstwo robisz, powinieneś iść do szkoły teatralnej". Ale ojciec nawet nie chciał o tym słyszeć. Więc zdałem na Politechnikę Śląską, postudiowałem miesiąc elektronikę i stwierdziłem, że polonista miał rację. Szajba mi odbiła, zostawiłem kolegom indeks, powiedziałem: 'Mocie pamiątka ode mnie, jadę zdawać do teatralnej'. Wszyscy się w czoło pukali.

- mówił. Świadomy fascynacji syna ojciec Pieczki faktycznie robił wszystko, by zniechęcić go do wyboru artystycznego zawodu, choć sam w młodości udzielał się w teatrze amatorskim. Franciszek był jego najmłodszym synem spośród sześciorga dzieci i to na nim spoczywała odpowiedzialność za zapewnienie bytu całej rodzinie. Nikt nie spodziewał się, że idąc za głosem serca zrobi karierę, która zapewni mu niezależność finansową. Nawet w chwili, gdy po zdanych egzaminach na PWST w Warszawie Pieczka wrócił do domu, by przekazać rodzinie dobrą nowinę, został wyklęty.

Sprawdź też: Te sneakersy wiosną będziemy nosić na okrągło! Pokochają je kobiety, które cenią sobie wygodę i dobrą jakość

- Ojciec zaczął rzucać pieronami i wróżył mi, że będę 'Hungerkünstler' - głodującym artystą -  wspominał. Tak się jednak nie stało. Niedługo po obronie dyplomu otrzymał angaż w Teatrze Dolnośląskim w Zielonej Górze. Przez kilkadziesiąt lat kariery zagrał w kilkudziesięciu znaczących produkcjach filmowych, m.in. "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Hasa czy "Hydrozagadce" Kondratiuka. Najbardziej znane pozostają jednak postacie, które wykreował jako aktor serialowy - nieśmiertelny Gustlik z serialu "Czterej pancerni i pies" czy Stanisław Japycz z "Rancza". Franciszek Pieczka zmarł w 2022 roku.

Więcej o: