Malakai Bayoh z Londynu ma 13 lat i marzy o tym, żeby zostać piosenkarzem. Jak sam mówi, na poważnie i z pasji śpiewa już od siódmego roku życia - wtedy też dołączył do chóru. Nie ma krzty przesady w stwierdzeniu, że chłopiec ma naprawdę wyjątkowy talent i niezwykły głos. 13-latek zaśpiewał pieśń "Pie Iesu" tak, że jurorzy "Mam talent" i publiczność najpierw nie wierzyli w to, co słyszą, a potem już płakali ze wzruszenia.
Cały czas kibicowała mu jego mama, która oczywiście jest największą fanką jego talentu. Oboje się śmiali, że to ona będzie bardziej zdenerwowana podczas występu niż on. Bardzo się bała, że ktoś może wybuczeć jej 13-letniego syna - zdecydowanie nie spodziewała się tego, co nastąpiło po jego występie. Jurorzy wstali z miejsc i zaczęli Malakaia oklaskiwać na stojąco, to samo uczyniła zebrana w studiu publiczność. Ludzie ocierali łzy wzruszenia i wiwatowali głęboko poruszeni tym, czego właśnie doświadczyli.
Minęła dłuższa chwila, zanim ktokolwiek był w stanie coś z siebie wydusić. Jako pierwszy wypowiedział się znany z ostrych ocen Simon Cowell, który tym razem był dosłownie rozanielony. Porozumiewawczo mrugnął okiem do chłopca i powiedział, że gdyby miał ten występ opisać tylko jednym słowem, byłoby to "złoto". Od razu sięgnął do złotego przycisku, który gwarantuje udział w finale programu bez potrzeby walki w koncertach eliminacyjnych. Wtedy zszokowany był dla odmiany młody artysta.
Najłatwiej będzie napisać, że zapanowała zbiorowa ekstaza, a Cowell wszedł na scenę, by osobiście uściskać wyjątkowego uczestnika programu. "To było niesamowite" powiedział Cowell i podkreślił, że to Malakai ma jeden z najlepszych głosów, jakie słyszał w życiu. Podziękował młodemu wykonawcy za to, że się zgłosił do programu. Pozostali jurorzy dodali od siebie, że wpadli w trans, bo chłopiec dosłownie "śpiewał jak anioł".