Od kilku lat Eurowizję komentują Aleksander Sikora, który tłumaczy m.in. to, co mówią prowadzący imprezę, a także Marek Sierocki, który czyta zapowiedzi kolejnych artystów. O ile ten drugi był częściowo dobrze słyszalny, to w drugim półfinale są problemy z tym, żeby usłyszeć polskie tłumaczenie tego, co mówią ze sceny Alesha Dixon, Julija Sanina, Hannah Waddingham.
Szybko pojawiły się pierwsze komentarze niezadowolonych widzów TVP na oficjalnym profilu stacji. Można przeczytać m.in. "Dajcie głośniej Olka ! Nie słychać go", "Nie da się oglądać z głosem, przyciszcie zagranicznych prowadzących albo pogłośnijcie polskich", "Warto coś z głosem naszych komentujących zrobić. We wtorek było ok" czy:
Może jakiś realizator transmisji wyrówna naszych sprawozdawców do dźwięku z koncertu? Przecież ich nie słychać, tylko jakaś kakofonia, jakby się przekrzykiwali z głosem z hali.
Zdecydowanie bardziej komfortowo słucha się wersji oryginalnej na oficjalnym kanale YT na Eurowizji, tylko że trzeba znać angielski. Tam bowiem słyszymy głośno i wyraźnie prowadzące. Drugi "minus" to to, że podczas wizytówek poprzedzających występy reprezentantów kolejnych państw nikt nie mówi nic.
Wśród półfinalistów 11 maja występuje m.in. Blanka z utworem "Solo". Powalczy o występ w sobotnim finale z 15 innymi uczestnikami. Są to Dania, Armenia, Rumunia, Estonia, Belgia, Cypr, Islandia, Grecja, Słowenia, Gruzja, San Marino, Austria, Albania, Litwa o Australia. 67. Konkurs Piosenki Eurowizji odbywa się w Liverpoolu, chociaż zeszłoroczną imprezę wygrała Ukraina. Ze względu na trwającą wojnę, rolę gospodarzy przejęła Wielka Brytania.
Zwycięzcę konkursu poznamy w sobotę 13 maja. Początek transmisji o 21 w TVP i na oficjalnym profilu Eurowizji na YouTubie. Po raz pierwszy w historii konkursu o tym, kto wygra, decydują nie tylko widzowie z krajów uczestniczących w konkursie, ale także innych państw.