26-letnia Samantha Meave Pearson nie przyszła na przesłuchania do "Mam talent" tak jak tysiące innych osób, które chciały pochwalić się swoimi umiejętnościami. Artystka grała jesienią przed kasynem Niagara Fallsview w Ontario. Miała nadzieję, że kilka osób zatrzyma się na ulicy, posłucha jej piosenek, a może nawet wesprze jakimś datkiem. Artystka nie spodziewała się, jak niebawem potoczą się jej losy.
Jednym ze słuchaczy ulicznego koncertu Meave okazał się Howie Mandel, który zaprosił ją na casting do "Mam talent". W rozmowie z CBC Hamilton, 26-letnia piosenkarka zaznaczyła, że nie oczekiwała takiego obrotu spraw nawet w najśmielszych snach. Meave prosto z ulicy udała się do studia programu, gdzie wykonała przed jury utwór "House of the Rising Sun" grupy Animals. Wokalistka ze względu na pośpiech i brak przygotowania, musiała radzić sobie a capella. W ten niesamowity sposób została finalistką programu.
Meave dorastała w Hamilton i od dziecka pasjonowała się muzyką. Odłożyła hobby na bok, aby móc rozwijać się w dziedzinach, w których miało być jej łatwiej osiągnąć sukces. Szybko się jednak wypaliła i wróciła do grania. Zaplanowała przeprowadzkę do Ontario i zaczęła występować na ulicy. Pewnego dnia po porannej zmianie w lokalnej restauracji, zauważyła, że miejsce, w którym grała, jest już zajęte. To właśnie dlatego trafiła pod budynek kasyna. Nie miała pojęcia, że w okolicy odbywają się przesłuchania do "Mam talent".
"To nie było moim celem, nie wiedziałam, że w budynku odbywa się przesłuchanie. Chciałam tylko zarobić na czynsz" - cytuje wokalistkę portal cbc.ca. Mandel usłyszał głos artystki i zaprosił ją na przesłuchanie. Chociaż artystka nie wygrała rywalizacji, podkreślała już w trakcie programu, że show zmieniło jej życie. Docenienie talentu sprawiło, że zyskała wiele pewności siebie oraz bardzo się rozwinęła. Chce dalej tworzyć, śpiewać i dzisiaj jest już pewna, że to z muzyką chce związać swoją przyszłość.