Na scenie programu "Mam talent" rzadko widzi się tak duże grupy uczestników. Tym razem swoją historię przyszła opowiedzieć przeszło 30-stka młodych ludzi. Różnych ludzi. I to właśnie ich różnice stanowiły podstawę występu.
Grupa taneczna Unity łączy choreografię z aktorstwem i wizualizacjami, ale nie to w ich występie jest najważniejsze. Formacja zrzesza reprezentantów różnych mniejszości. W jej składzie znajdziemy osoby o różnych kolorach skóry, niebinarne, z niepełnosprawnościami i te odbiegające od panujących obecnie na świecie kanonów piękna. Każda z nich dostała chwilę, żeby móc w piękny sposób opowiedzieć własnym ciałem i ruchami swoją historię, pokazać widzom, jak są odbierani przez społeczeństwo i jak ten odbiór może ranić.
Nic dziwnego, że wśród publiczności polały się łzy. Wzruszenia nie kryli również jurorzy programu, a Bruno Tonioli nie mógł usiedzieć na swoim fotelu. Zanim grupa skończyła występ, tancerz wstał niedowierzając w to, co widzi na scenie. Członkowie Unity otrzymali gromkie brawa na stojąco od wszystkich obecnych w studiu. Niemalże cała grupa rozpłakała się razem z oglądającymi. Nagrodzenie ich występu w ten sposób sprawiło, że wreszcie poczuli się docenieni i akceptowani takimi, jakimi są.
"Możecie być, kimkolwiek chcecie" - podsumował prostą prawdę płynącą z występu Unity Bruno Tonioli. Amanda Holden z kolei nie mogła dojść do słowa, ponieważ publiczność zaczęła skandować hasło "Złoty Przycisk". Simon Cowell uspokoił zebranych w studiu, mówiąc, że wszystkie Złote Przyciski zostały już rozdane, jednak juror doskonale zdawał sobie sprawę, że artyści zasługują na to wyróżnienie jak mało kto.
"Nie mamy już żadnego Złotego Przycisku w zapasie, ale wydaje mi się, że czasem trzeba złamać zasady" - oznajmił Cowell i przepuścił formację do finałów, co spotkało się z jeszcze większymi emocjami na scenie i reakcją publiczności. Występ Unity w brytyjskim "Mam talent" obejrzano już przeszło milion razy.